Wspieraj nas

Zostań naszym subskrybentem i czytaj dowolne artykuły do woli

Wspieraj nas
Wesprzyj

Krzysztof Michalski i Józef Tischner – wspomnienie

    2024-10-16
    Czas czytania 10 min

    Jestem tutaj w nieco innej roli niż obecni wśród nas członkowie grupy filozoficznej, których połączyło uczestnictwo w seminarium prowadzonym przez Krzysztofa Michalskiego. O istnieniu tej grupy wiedziałem wprawdzie już w roku 1980, ale nie miałem jeszcze wtedy ani z nią, ani z Krzysztofem żadnego bezpośredniego kontaktu. Krzysztofa Michalskiego poznałem osobiście dużo później, dopiero w 1994 roku, kiedy przebywałem na półrocznym stypendium w Instytucie Nauk o Człowieku w Wiedniu. Mieliśmy także kilka ważnych spotkań i rozmów już po śmierci Tischnera.

    Ale nie o tym chcę opowiadać, bo jestem na dzisiejszym spotkaniu niejako w zastępstwie ks. Józefa Tischnera, który mógłby z pewnością dużo opowiedzieć o ich wzajemnej relacji, bo była ona bardzo ważna dla nich obu, co widać w tekstach i ich różnych wypowiedziach i wspomnieniach. Na temat tej ich relacji sam w oparciu o własne bezpośrednie obserwacje niczego szczególnego powiedzieć nie jestem w stanie. Również Tischner nie zwierzał mi się z relacji  z Krzysztofem. Mogą tutaj jedynie przypomnieć rzeczy, które zostały zapisane. Wojciech Bonowicz w swojej biografii Tischnera[1] zebrał różne dokumenty i świadectwa, a niektóre z nich mogą okazać się cennym uzupełnieniem do tych relacji, które zostały już tutaj przedstawione przez moich poprzedników.

    Chciałbym jednak zacząć od wątku osobistego. Otóż wprowadzenie w filozoficzne środowisko zarówno Michalskiego, jak i Tischnera zawdzięczam przede wszystkim mojemu przedmówcy – Andrzejowi Załusce. Poznałem go  w 1979 roku na SGPiS-ie, na seminarium doc. Romana Rudzińskiego, u którego Andrzej był asystentem w Zakładzie Filozofii, zaś ja przygotowywałem pracę magisterską. Bliżej zaprzyjaźniliśmy się po 1980 roku, kiedy Andrzej zaangażował się na SGPiS-ie w działalność „Solidarności”, a ja współzakładałem Niezależne Zrzeszenie Studentów. Od niego dowiedziałem się, że istnieje seminarium Michalskiego, dowiedziałem się również, że jest ktoś taki, jak ks. Józef Tischner, któremu zresztą Andrzej pomagał wówczas zakładać Sekcję Fenomenologiczną przy Polskim Towarzystwie Filozoficznym, z czego zresztą wtedy nic nie wyszło. Kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, dokładnie  8 grudnia 1981 roku, w czasie trwania wielkich strajków studenckich, Andrzej Załuska zaprosił ks. Tischnera na wykład, który wygłosił on w klubie studenckim na naszym wydziale, przy ul. Wiśniowej. Tam miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć i posłuchać Tischnera i tak zaczęła się nasza znajomość. Wkrótce po obronie pracy magisterskiej  w maju 1982 roku, dowiedziałem się, że w Krakowie powstaje Papieska Akademia Teologiczna, a dziekanem Wydziału Filozofii będzie Józef Tischner i postanowiłem podjąć tam studia filozoficzne. Na początku września wraz z Andrzejem pojechaliśmy do Łopusznej, spotkaliśmy się z Tischnerem w jego bacówce i tak rozpoczęła się moja droga filozoficzna i osiemnastoletnia przygoda bliskiej z nim współpracy.

    Wróćmy jednak do relacji Tischnera z Michalskim, opierając się na świadectwach zebranych przez Wojciecha Bonowicza.

    Krzysztof Michalski wspominał, że poznał Tischnera około 1973 roku. Poszukiwał wtedy kogoś, kto czyta Heideggera i zna się na nim, i dowiedział się od Henryka Krzeczkowskiego, że jest w Krakowie taki ksiądz. Michalski pojechał do Krakowa, miał adres: ul. Św. Marka 10, i trafił akurat, gdy Tischner odprawiał mszę dla przedszkolaków, co Krzysztofowi akurat się bardzo spodobało. Po mszy podszedł do Tischnera, przedstawił się, no i poszli do mieszkania Tischnera na górę, gdzie przegadali kilka godzin o Sein und Zeit. Tak zaczęła się ich znajomość i przyjaźń.

    W grudniu 1973 roku odbyła się debata o Heideggerze w miesięczniku „Znak” pod tytułem O odpowiedzialności filozofa. Rozmawiano o postawie Heideggera po dojściu nazistów do władzy w Niemczech, ale oczywiście w tle były polskie realia i pytanie o rolę intelektualisty czy filozofa w systemie totalitarnym. Wspominając po latach tę debatę, Tischner mówił: 

    Heidegger jako myśliciel […] był dla mnie ostrzeżeniem przed zbyt daleko idącymi kompromisami z totalitaryzmem, co w Polsce znaczyło: z komunizmem. Pamiętam takie słowa Krzysztofa Michalskiego, że «sklepikarz może, ale filozofowi nie wolno». Inni mogą iść na kompromisy, ale filozof nie.[2]

    Gdy w 1978 ukazał się doktorat Michalskiego, książka Heidegger a filozofia współczesna, Tischner przedstawił go kardynałowi Wojtyle. Od tej pory pod Wawelem zintensyfikowało się życie naukowe, ponieważ, dzięki zagranicznym kontaktom Michalskiego, w Krakowie zaczęli pojawiać się – o czym już wspominał Andrzej Załuska – wybitni przedstawiciele zachodniej myśli i filozofii. Tischner sam na tym skorzystał i mówił o tym otwarcie: „Krzysztof wprowadził mnie w świat, do którego nigdy bym nie wszedł – w świat europejskich umysłów najwyższej próby – w świat Gadamera, Ricoeura, Weizsaeckera. Znałem ich książki, ale bez Krzysztofa ich samych nie poznałbym nigdy”[3]. Ale skorzystał na tym także Michalski – nie tylko zaprzyjaźnił się  z Tischnerem, ale poznał również arcybiskupa krakowskiego kardynała Karola Wojtyłę, którego wsparcie w tamtych, a zwłaszcza późniejszych latach okazało się nieocenione.

    Tischner wspominał również konferencję w Dubrowniku, która odbyła się w marcu 1980 roku, a wzięli w niej udział, oprócz moich przedmówców, także m.in. Paweł Herz, Henryk Krzeczkowski i Jacek Woźniakowski. Wtedy to podczas spaceru nad morzem Michalski wpada na pomysł i proponuje Tischnerowi: „a może założylibyśmy własny instytut?”[4] Jak się wydaje, to był właśnie ten mityczny początek wiedeńskiego Instytut Nauk o Człowieku.

    Po latach Tischner komentował to wydarzenie i w kontekście Michalskiego mówił: „Są dwa sposoby uprawiania filozofii. […] Jeden, który ja uprawiam, to pisanie tekstów i książek. A drugi to tworzenie instytucji, które działając w świecie, wyznaczają bieg myśli”[5]. Swoją drogą ten rozdział na dwa sposoby działalności filozoficznej rzadko bywa zupełnie ścisły. Tak się zresztą składało, że zarówno Michalski, budując instytut, nie zamierzał rezygnować z realizacji własnych filozoficznych zamierzeń, jak i Tischner, obok swoich filozoficznych tekstów, mógł w swym dorobku zapisać także zasługi instytucjonalne, jak choćby organizację od zera Wydziału Filozoficznego Papieskiej Akademii Teologicznej. Chodziło raczej o różne rozłożenie akcentów. Obaj podążali tu zresztą śladem Platona, który oprócz filozoficznych dzieł pozostawił swoim następcom również Akademię.

    Kolejne ważne wspólne dla obu naszych bohaterów wydarzenie to wspominane już tutaj seminarium w Castel Gandolfo w sierpniu 1980 roku, zorganizowane przez przyjaciela Jana Pawła II, fizyka, prof. Jerzego Janika, na które, z inicjatywy Tischnera, został zaproszony również Michalski. Zaczęło się ono 16 sierpnia – kiedy w Polsce narastała fala strajków. 

    Pierwszego dnia uczestnicy seminarium zostali zaproszeni do papieża na mszę. Krzysztof Michalski wspomina, że przyszła mu do głowy myśl, że nie wypada być na papieskiej mszy i nie iść do komunii. „Mówię do Józka [Tischnera]: «Może byś mnie wyspowiadał». Popatrzył na mnie uważnie i mówi: «Wiesz, idź lepiej do Życińskiego»”[6]. I tak też się stało. W seminarium brał bowiem również udział ks. Józef Życiński, późniejszy biskup tarnowski i arcybiskup lubelski.

    Podczas jednej z kolacji spożywanej w polskim gronie oglądano włoską telewizję, w której pojawiły się najnowsze wiadomości dotyczące wydarzeń w Polsce. Wtedy miała miejsce niezwykła, poruszająca scena opowiedziana później przez Tischnera. Na ekranie telewizora można było zobaczyć udekorowaną kwiatami bramę Stoczni Gdańskiej, a na jej środku wiszący portret Jana Pawła II. Tischner spogląda na papieża wpatrzonego w swój własny portret: „Skulił się. Nie powiedział ani słowa. Myśmy też zamilkli. Nie było wiadomo, jak to się wszystko skończy. Powszechne było przekonanie, że to on nabroił. A z drugiej strony powszechna była nadzieja, że ponieważ jest tam jego portret, portret papieża, ludzie nie będą się zabijali”[7].

    Przy okazji pobytu w Castel Gandolfo Michalski i Tischner zarysowali Papieżowi pomysł powołania instytutu, poświęconego refleksji nad człowiekiem, który łączyłby intelektualistów i myślicieli z obu rozdzielonych części Europy. Miała to być instytucja bez szyldu katolickiego (co by niektórych odstraszało), ale ciesząca się jednak poparciem Kościoła. Papież obiecał pomoc i wkrótce otrzymali list od sekretarza stanu kardynała Agostino Casaroliego, który oficjalnie wspierał tę inicjatywę. List ten miał pomóc organizatorom w zdobywaniu funduszy i poszukiwaniu sponsorów dla ich przedsięwzięcia.

    Dzięki takiemu wsparciu, a także rekomendacji od Hansa-Georga Gadamera i Richarda von Weizsäckera pierwsze pieniądze dla instytutu zgodziła się wyłożyć fundacja Boscha oraz „cesarz masonów” George Soros[8]. Z Sorosem Michalski spotkał się na lotnisku w Londynie i w ciągu kilkunastu minut wyłożył mu swój plan, Soros zadeklarował określoną sumę i obiecał dołożyć brakującą resztę, jeśli nie uda się dopiąć budżetu.

    Strategię finansową organizatorów instytutu w ten sposób później wyjaśniał Tischner: „Podstawową sprawą było to, żeby nie brać pieniędzy od tych, którzy chcieliby, żebyśmy płacili im serwituty i brać je z różnych źródeł, żeby nie uzależnić się od żadnej instytucji”[9]. Z kolei tak Michalski wspomina spotkanie z arcybiskupem Wiednia, kard. Koenigiem: „Jego pierwsze pytanie było «Kto za to zapłaci?» Pomógł nam wiceburmistrz Wiednia Erhard Busek, który do wsparcia instytutu przekonał socjalistycznego burmistrza Leopolda Gratza”[10]. Erhard Busek, późniejszy wicekanclerz Austrii, reprezentujący konserwatywną Austriacką Partię Ludową (ÖVP), relacjonował owe wydarzenia następująco: 

    Tischner i Michalski przyszli z listem od papieża, skierowanym osobiście do mnie. […] Byłem tym poruszony, bo bardzo ceniłem Wojtyłę, interesowałem się też tym, co się dzieje w Polsce. Ponadto znałem Tischnera i wiedziałem, że jeśli on w coś się angażuje, należy to poprzeć. Poszedłem z tym listem do Gratza i mówię: «Trzeba coś z tym zrobić». I stał się cud: Gratz od razu oświadczył, że da na ten cel milion szylingów. Na pewno pomogło to, że w 1983 roku papież miał odwiedzić Wiedeń. Miasto nie mogło dać siedziby, bo to już byłoby politycznie uzależniające. Ale dało pieniądze, które pozwoliły na rozpoczęcie działalności.[11]

    W sierpniu 1983 roku odbyło się w Castel Gandolfo pierwsze, własne seminarium Instytutu Nauk o Człowieku, w którym uczestniczył jako sekretarz i o którym więcej opowiedzieć mógłby z pewnością obecny tu Andrzej Załuska.

    Na koniec chciałbym dorzucić do tej opowieści jedną jeszcze ważną intelektualnie i filozoficznie sprawę, która została podjęta, ale pozostaje wciąż niedokończona i dotyczy trzech osób: Krzysztofa Michalskiego, Józefa Tischnera i papieża. Otóż w sierpniu 1991 roku w Castel Gandolfo prowadzili oni przez kilka dni rozmowę, która miała w pewnym sensie stanowić intelektualną autobiografię Jana Pawła II. Głównym jej motywem miało być „dwudziestowieczne doświadczenia zła, tak jak je widzi papież”[12]. Spisane z taśmy wypowiedzi przez kolejne lata, mimo korespondencji między jej uczestnikami, nie mogły uzyskać zadawalającego wszystkich kształtu. Ciężko chory Tischner jeszcze w styczniu 2000 roku dopominał się w liście do papieża, by zachowana została jej forma jako rozmowy. Ostatecznie duża część tego materiału – zredagowana, zmieniona i uzupełniona – ukazała się w 2005 roku, tuż przed śmiercią Jana Pawła II jako jego książka Pamięć i tożsamość. Nie mam wątpliwości, że opublikowanie rozmów w ich oryginalnym kształcie byłoby istotnym wydarzeniem dla polskiej kultury, a zarazem hołdem oddanym trzem wybitnym polskim myślicielom, których nie ma już wśród nas od lat. 

      

    Artykuł pierwotnie opublikowany w książce Filozofia przeciw żelaznej kurtynie. Pamięci Krzysztofa Michalskiego, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2024.

     

    [1] W. Bonowicz, Tischner. Biografia, Kraków 2020.

    [2] Ibidem, s. 425.

    [3] Ibidem.

    [4] Ibidem, s. 447.

    [5] Ibidem.

    [6] Ibidem, s. 451.

    [7] Ibidem, s. 452.

    [8] Ibidem, s. 538.

    [9] Ibidem.

    [10] Ibidem. 

    [11] To pismo, skierowane wprost do Buska, oznacza – jak słusznie zauważa Bonowicz – że „ogólny list podpisany przez Casaroliego nie był jedynym papieskim wsparciem” (ibidem).

    [12] Ibidem, s. 569.

    Komentarze (0)

    Czytaj także

    Kara śmierci a godność człowieka

    Stosunek do kary śmierci to jedna z tych kwestii, w których jak w zwierciadle dostrzec można etyczne fundamenty konkretnej wspólnoty – to, jak rozumie ona człowieka, jego wolność i odpowiedzialność oraz jego stosunek do innych ludzi.

    Zbigniew Stawrowski

    20 min