Kanclerzowi Niemiec niewątpliwie udało się wprowadzenie do międzynarodowej komunikacji pojęcia Zeitenwende, które stało się słowem kluczem dla określenia początku nowej ery w niemieckiej polityce bezpieczeństwa rozpoczętej wraz z rosyjską agresją na Ukrainę.
Niezależnie od oceny czy i jak głebokie są to zmiany w odniesieniu do samych Niemiec, z punktu widzenia Europy środkowo-wschodniej, pojęcie to trafnie oddaje charakter przemian, których jesteśmy świadkami. Nie bez znaczenia jest tutaj polityka bezpieczeństwa i aktywność międzynarodowa Polski. Tragicznym wydarzeniom wojny na Ukrainie towarzyszą bowiem z polskiego punktu widzenia przynajmniej trzy nieoczekiwane doświadczenia, które istotnie wpływają na pozycję międzynarodową Polski. Po pierwsze, ku ogólnemu zaskoczeniu objawiła się siła moralna polskiego społeczeństwa jak również jego zdolności samoorganizacyjne. Po drugie, objawiła się sprawczość i organizacja państwa polskiego. Po trzecie, Polska wyłoniła się jako naturalny, a nie deklarowany, przywódca tych państw w regionie, które aktywnie chcą wspierać Ukrainę. To „polskie szarpnięcie” w imię solidarności z walczącą Ukrainą miało wpływ na formułowanie strategii pomocy militarnej dla Ukrainy przez NATO, jak i na standardy traktowania uciekinierów z Ukrainy w Unii Europejskiej. Przejęcie politycznej i militarnej inicjatywy przez Polskę wywołało dwa rzadko spotykane w naszej historii efekty: po pierwsze ogromne zasoby militarne i finansowe Zachodu zostały zaangażowane na rzecz poprawy naszej geopolitycznej pozycji, a po drugie Polska stała się niezbędnym militarnym sojusznikiem Zachodu. Zasadniczym pytaniem jest jak utrwalić te efekty, jak zapewnić, aby Polska stała się niezbędnym partnerem w budowaniu ładu politycznego w regionie.
Myślę, że dotychczasowe doświadczenia pozwalają wyciagnąć trzy wnioski istotne dla dalszych działań szeroko rozumianej polskiej dyplomacji.
Po pierwsze, USA po raz kolejny potwierdziły wprawdzie swoje kluczowe znaczenie dla europejskiego bezpieczeństwa, ale USA nie są wystarczające dla wygrania tej wojny przez Ukrainę. Jak pokazała debata wokół czołgów Leopard, dla USA aktywny udział sojuszników z zachodniej Europy jest nieodzowny. Kluczową rolę w strategiach amerykańskich odgrywają Niemcy. Można stawiać zarzuty Niemcom, co do szybkości czy stylu w jakim podejmowane są poszczególne decyzje. Te technikalia nie powinny przysłaniać faktu, że zarówno rządząca koalicja, jak i największa partia opozycyjna popierają niemiecki wkład finansowy i militarny w wzmacnianiu Ukrainy i flanki wschodniej. Rezygnacja z Rosji jako źródła surowców energetycznych, zwiększone wydatki na zbrojenia, zmiana świadomości w społeczeństwie i elitach politycznych w kwestiach bezpieczeństwa, poczucie solidarności z Ukrainą i Europą środkowo-wschodnią, poczucie wspólnoty interesów na flance wschodniej, są wymiernymi rezultatami polityki ostatniego roku, która zmieniała się również dzięki naciskowi z Polski i tempa, które Polska narzucała. Z polskiej perspektywy nadrzędnym celem jest mobilizowanie zachodnich zasobów na rzecz Ukrainy, aby na trwale zmienić geopolityczne uwarunkowania w naszej części Europy. Konieczność wywierania nacisków czy prowadzenia dłużących się pertraktacji nie powinny nas irytować czy zniechęcać, jeśli ich efektem jest miliardowa pomoc we wszelkim zakresie dla walczącej Ukrainy.
Docenienie tej pomocy jest, po drugie, tym bardziej istotne, że społeczeństwa zachodnie, w tym niemieckie, są mocno podzielone w kwestiach zaangażowania na rzecz Ukrainy. Nie do końca są one przekonane, że klęska Ukrainy może stanowić zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. To, że ta wojna jest także naszą, rozumieją doskonale Polacy, Litwini, Łotysze, Estończycy czy Finowie. W europejskich krajach położonych dalej na zachód takie postrzeganie konfliktu na Ukrainie jest już bardziej zróżnicowane, podziały w społeczeństwach znacznie głębsze i poparcie dla kursu wspierającego Ukrainę częściowo kwestionowane. Trudno się temu nawet dziwić, skoro przez ponad 50 lat zbudowano na Zachodzie w cieniu opresyjnego wobec swoich satelitów ZSRR obszar bezpieczeństwa i dobrobytu. Doświadczenie uczy te społeczeństwa wręcz, że można żyć w pokoju i dobrobycie w cieniu agresywnej Rosji. Powściągliwość wobec pomocy dla Ukrainy nie jest fenomenem spotykanym jedynie w społeczeństwie niemieckim, na którym skupia się debata w Polsce. Można śmiało twierdzić, że opinie widzące w Rosji ofiarę zachodniej polityki są podzielane zarówno w lewicowym, jak i prawicowym spektrum politycznym w Europie, w tym Wielkiej Brytanii, jak i w USA. Potencjalne zagrożenie ze strony Rosji słabo przemawia do wyobraźni zachodnich odbiorców, tym bardziej że większość zakłada konwencjonalny sposób wojny poprzez fizyczną kontrolę terytorium. Walka o wyobraźnię społeczeństw zachodnich jest kluczowa. W konsekwencji to wyborca decyduje czy podatki będą wydawane na wspieranie Ukrainy, czy nie. Dla zdobywania poparcia nie wystarczy straszyć Rosją. Ważne jest wypracowanie pozytywnego przesłania. Dobrym punktem odniesienia mógłby być rok 1989 r. i pokazanie, że Ukraina walczy teraz o prawa, które stały się wówczas rzeczywistością dla Niemców, Polaków, Bałtów czy innych narodów Europy środkowo-wschodniej. Ówczesny zryw wolności, wzmocniony członkostwem w NATO i UE, przyczynił się do rozszerzenia strefy bezpieczeństw i dobrobytu w Europie dla prawie stu milionów ludzi. Kontynuowanie tych procesów w odniesieniu do Ukrainy, Mołdawii, Gruzji czy państw bałkańskich mogłoby przynieść podobne efekty. Warto też podkreślać, że tak jak dla Niemiec członkostwo Polski w NATO i UE oznaczało zwiększenie bezpieczeństwa, tak również Polska liczy na podobne efekty w odniesieniu do członkostwa Ukrainy w tych organizacjach.
Po trzecie, wiarygodna narracja skierowana do społeczeństw zachodnich musi uwzględniać pozytywny przekaz dotyczący Rosji. Myślę, że interpretowanie tej wojny jako kolejnego etapu procesu dekolonizacji jest tutaj bardzo pomocne. Można bowiem odwołując się do zachodnioeuropejskich doświadczeń z utratą kolonii, przekonywać, że nie wiąże się to z upadkiem państwa czy narodu. Nie jest ważne jak przekonywujące są to argumenty dla Rosjan. Istotne jest, że są one racjonalne z punktu widzenia zachodniego odbiorcy.
Przedstawione powyżej argumenty mają na celu uświadomienie jak ważnym elementem w tej wojnie jest narracyjne „zabezpieczenie flanki zachodniej”. Przed Europą środkową stoi szansa przestawienia motorów rozwoju i bezpieczeństwa w regionie na nowe tory. Nie da się tego dokonać bez zangażowania zachodnich sojuszników. Zbyt wiele mamy do zdobycia lub stracenia, aby pozwolić sobie na grzech zaniechania w tym obszarze, tym bardziej, że dotychczasowe doświadczenia napawają optymizmem. Skuteczność dotychczasowej polskiej polityki była widoczna podczas ostatniej konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Podczas gdy prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki dziękowali zachodnim sojusznikom za ich zaangażowanie, kanclerz Olaf Scholz mówił „polskim tekstem” proponując budowanie struktur bezpieczeństwa w Europie bez Rosji, popierając pomoc militarną dla Ukrainy i nawoływując sojuszników do wysyłania czołgów.
Komentarze (0)