Wspieraj nas

Zostań naszym subskrybentem i czytaj dowolne artykuły do woli

Wspieraj nas
Wesprzyj

Oświecenie - pomiędzy kultem nauki a gnozą

    2024-05-09
    Czas czytania 12 min
    Oświecenie przyniosło wiele pozytywnych konsekwencji. Do dziś często piszemy nazwę tej epoki wielką literą, aby podkreślić nie tylko jej związek ze światłem i przełomowy charakter, ale także historyczne znaczenie.[1]


    To wówczas w świeckim języku sformułowane zostały argumenty za równą godnością osób, podnoszone później przez  myślicieli takich jak Immanuel Kant, Thomas Paine, Mary Wollstonecraft, John Stewart Mill, Henry David Thoreau czy współcześnie John Rawls. Oświecenie przyczyniło się do prawnej emancypacji nie tylko grup społecznych, wcześniej chronionych jedynie poprzez zakorzenioną w religii etykę, ale także całych narodów. Już amerykańska Deklaracja praw z Wirginii (1776) ustanawiała szereg podstawowych praw i wolności. Późniejsza Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych potwierdzała je i głosiła, że:

    Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równemi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście, że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych [...][2].

    Także francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela (1789) stwierdzała, że „ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w prawach”. Określała również podstawy obowiązywania tych praw wskazując, że ich ochrona była celem legitymowanej władzy: „celem każdego stowarzyszenia politycznego jest zachowanie naturalnych i niezbywalnych praw człowieka” oraz „zasada wszelkiej suwerenności spoczywa zasadniczo na narodzie”. Oznaczało to nierozerwalny związek praw człowieka z zasadą suwerenności ludu. Można przy tym dodać, że lud przynajmniej teoretycznie włączał wszystkich mieszkańców danego terytorium. W praktyce – przeciwstawiając się podziałowi na stany - wykluczał początkowo kobiety oraz biedotę.[3]  

    Historycznie zasada suwerenności okazała się niezwykle istotna. Dała argumenty tym, którzy nie chcieli podlegać imperialnej i narzuconej odgórnie władzy. Ukazując zaś rządy jako świeckie i pochodzące z ustanowienia, podkreślała wolę tworzących wspólnotę jednostek, przyczyniając się w praktyce do stopniowego rozpadu wielkich imperiów. Czy Oświecenie było jednak wyłącznie epoką świateł? Czy nie pociągało za sobą także pewnych cieni?

    Otóż świetlanemu projektowi Oświecenia towarzyszył nieodłączny cień, a była nim gnoza. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że w sam projekt została wpisana wewnętrzna sprzeczność. Koncepcja praw człowieka wyrosła z opozycji wobec świętych praw królów. Odrzucono sakralnie legitymowaną władzę, uderzając wprost w religię oraz wszelkiego rodzaju wierzenia, które wykraczały poza prawdy naukowe. Postawiono na postęp materialistycznie rozumianej wiedzy.  

    Z drugiej strony zaś – w wymiarze, który można określić jako gnostycki - oświeceniowi luminarze wskazywali na możliwość ucieczki od materialistycznej determinacji. Poznanie przyrody i rządzących nią praw obiecywało władzę nad losem, wolność i niezależność. Dziwne zestawienie, a jednak zdaje się, że do dziś organizuje społeczną wyobraźnię. Wielu filozofów wskazywało na to wewnętrzne napięcie, które najczęściej ujawniano w oparciu o myśl Karla Marksa.[4] W marksizmie bowiem, człowiek był przedmiotem obiektywnych sił, wpisanych w ekonomiczne zależności, bezwolnym trybem historycznego procesu. Jednocześnie jednak, sam Marks w Manifeście Komunistycznym nawoływał do rewolucji i wskazywał na ludzką sprawczość. Podobne napięcie ujawniło się w koncepcjach społecznych darwinistów, którzy uznawali historię za przejaw sił przyrodniczych, a społeczeństwo za efekt walki o przetrwanie, ale jednocześnie wierzyli w możliwość kierowania tym procesem i niemal kreacyjną ludzką moc. Wydaje się jednak, że to napięcie pomiędzy całkowitą zależnością od przyrody i pełną sprawczością tkwiło znacznie głębiej i stanowiło nieodłączny element myśli oświeceniowej.

    Niezgodność pomiędzy kultem nauki a nieograniczoną ludzką sprawczością ujawniła się już w utopijnej wizji naukowego raju, nakreślonej przez prekursora myśli oświeceniowej Francisa Bacona, widoczna była również w obrazie postępu Condorceta, odsłoniła się także w pismach samego Immanuela Kanta. Te trzy przykłady skłaniają do uznania, iż  głosząc kult empirycznej nauki, oświeceniowi myśliciele wracali jednocześnie do gnostyckiej wizji, dzięki której wiedza (gnosis) stanowiła sposób na samo-uwolnienie człowieka od wszelkich materialnych ograniczeń.

    Gnostycyzm rozwinął się w II wieku naszej ery. Zazwyczaj traktowany był jako chrześcijańska herezja. Stanowił osobliwe połączenie nauk płynących z Pisma z zaczerpniętym z filozofii platońskiej oraz właściwym dla wschodniej duchowości odrzuceniem materialnego świata. Poza gnozą chrześcijańską, istniały jej żydowskie i pogańskie odpowiedniki.[5] Gnostycy głosili zastąpienie wiary wiedzą (gnosis), oddzielali materię, którą utożsamiali ze złem od pełnego światłości ducha, który zrównywali z dobrem. Wywodzili przy tym, że materia jest więzieniem, w którym zamknięto elementy duchowe. To one, zanurzone w Bogu, ożywiały materię, przejawiając się jako mniej lub bardziej doskonałe emanacje. Jedną z takich duchowych emanacji był, zdaniem gnostyków, Chrystus, który przekazał zbawczą wiedzę, czyli gnosis. Zrozumienie natury świata pozwalało na uwolnienie się z okowów materii oraz połączenie z przenikającym rzeczywistość Bogiem. O doświadczeniu gnostyckim Eric Voegelin pisał, iż czyniło z wiary pewność, doprowadzając do takiego rozrostu duszy, że Bóg został pochłonięty przez ludzką egzystencję.[6]  

     I nawet jeśli zestawienie twierdzeń głoszonych przez gnostyckie sekty z narodzinami nowożytnej nauki wydaje się nieco naciągane, to napięcia pomiędzy złą materią i ludzkim panowaniem można było prześledzić już od XVII wieku. Z gnostycyzmem łączyło je porzucenie wiary na rzecz wiedzy oraz przekonanie, że cała nadzieja na prawdziwą wolność tkwi właśnie w poznaniu. Nowa Atlantyda Francisa Bacona (1626) stanowiła przykład tego typu wyobrażeń. W dziele opisano statek handlowy, który zabłądził na Pacyfiku, targany niesprzyjającymi wiatrami, aż wreszcie dobił do nieznanego dotąd lądu. Mieszkańcy, którzy - w wyniku cudownego zdarzenia sprzed wieków – byli chrześcijanami, przyjęli żeglarzy bardzo gościnnie. Ich urządzenia społeczne okazały się bliskie ideału. Znali osiągnięcia nauki oraz techniki na całym świecie, korzystali z nich żeby poprawić ludzki los. Kraj był bardzo dobrze zorganizowany, a swój dobrobyt w dużej mierze zawdzięczał badaniom nad przyrodą, prowadzonym w świątyni mądrości zwanej „Domem Salomona”. W świątyni tej czczono zarówno wynalazki, jak i samych odkrywców.

    Można tam zobaczyć posąg waszego Kolumba, który pierwszy odkrył Indie Zachodnie; następnie posąg pierwszego budowniczego okrętów; waszego zakonnika, który pierwszy wynalazł proch strzelniczy i broń palną; wynalazcy muzyki; wynalazcy pisma, jak również wynalazcy druku; odkrywcy zjawisk astronomicznych; wynalazcy obróbki metali; pierwszego wytwórcy szkła, nici jedwabnych i wina; odkrywcy metod uprawy zbóż i wypiekania chleba; wreszcie pierwszego wytwórcy cukru[7].

    Wiedza miała cel praktyczny, jakim była poprawa losu mieszkańców. Dzięki swym rozwiniętym umiejętnościom technicznym, mieszkańcy baconowskiej Utopii nauczyli się wytwarzać różne materiały, korzystać z nich oraz poprawiać jakość życia. Co ciekawe jednak, zadanie twórców ze „Świątyni Salomona” nie ograniczało się do poznania praw przyrody, ale koncentrowało się na niemal boskiej mocy, którą dzięki nauce mogli uzyskać. Wystarczy przytoczyć tylko niektóre zadania, jakie Bacon postawił przed nauką. Należały do nich: przedłużanie życia, przywracanie młodości, leczenie chorób uważanych za nieuleczalne ale także tworzenie nowych gatunków i przekształcanie jednych gatunków w inne.[8] Nauka miała więc poznawać materialną rzeczywistość, ale też dać ludziom nadludzką moc.

    Także napisany w 1794 r. Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje Nicolasa de Condorceta przedstawiał z jednej strony historyczną ciągłość poznania, z drugiej – stałą zmianę, w której to, co lepsze zastępowało to, co gorsze.[9] Opowiedziana w tym dziele historia obejmowała dziesięć epok, z których dziewięć należało do przeszłości i teraźniejszości, dziesiąta zaś ukazywała  przyszłość, w której wszyscy mieli stać się wolni, a miejsce władzy zastępował rozum.[10] W logikę postępu Condorcet wpisał odchodzenie od nierówności między narodami, zanik przesądów, a wraz z nimi także wojen. Wymagało to jednak wielkiej rekonstrukcji narracji, zmiany sposobu opowiadania historii, w której rewolucja nie stanowiła już całkowitego zerwania i nowego początku, lecz kontynuację stale obecnych w historii koniecznych praw.[11] Okazywała się obiektywnie nieuchronna, niemal niezależna od ludzkich działań, racjonalna i obligatoryjna, jak zjawiska przyrody, które opisywała nauka.[12] W przyszłości miały zaniknąć różnice majątkowe i ekonomiczne między ludźmi, wreszcie różnice w wykształceniu.[13] Wszystkie te zmiany w swym gwałtownym zrywie ujawniła rewolucja francuska, stanowiąc ich swoistą epifanię. W oficjalnym dyskursie jednak, były to prawa naukowe, związane raczej ze „szkiełkiem i okiem” niż pragnieniem radykalnej zmiany rzeczywistości i odciśnięcia na niej własnego piętna. Znów to, co zdeterminowane, poznawane naukowo, nakładało się na sprawczość i pragnienie radykalnej poprawy.

    Sens oświeceniowego projektu uwidocznił najbardziej charakterystyczny dla tego prądu myślowego tekst: Co to jest Oświecenie? Immanuela Kanta. Jego wymowa była wyraźnie antyreligijna.[14] Człowiek nie powinien kierować się autorytetem religijnym, powinien podążać za własnym rozumem, który prowadził do prawdziwie racjonalnej wizji świata.[15] W Krytyce praktycznego rozumu filozof napisał: Dwie rzeczy napełniają moje serce wciąż nowym i wciąż rosnącym podziwem i szacunkiem, im częściej i trwalej zastanawiam się nad nimi: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie[16].

    Przeciwstawiając niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie, Kant wyróżnił dwa zasadniczo odmienne porządki. Pierwszy do którego odnosiło się gwiaździste niebo, wyznaczały powszechnie obowiązujące prawa przyrody. Człowiek podlegał im jako istota zwierzęca, był przez nie zdeterminowany, stanowił zwykły element materialnego świata. Z drugiej jednak strony – rozum był źródłem wolności oraz praw, które człowiek sam sobie nadawał. Był więc także absolutnie wolny. Te dwa wymiary prowadziły ku rożnym wnioskom. Prawa przyrody wskazywały na powszechny determinizm i ludzką zależność od przyrody, prawa rozumu na autonomię oraz wyniesienie ponad porządek materialnego świata. W tej pozornej sprzeczności realizowała się zdaniem Kanta szczególna antropologiczna ludzka natura. Oba opisy, z jednej strony odpowiadały logice nauki oraz logice podmiotowości, nie pozwalały się jednak zintegrować i uspójnić, prowadząc w efekcie do dualizmu świata zjawiskowego, podlegającego panowaniu naturalnego determinizmu, który mógł być badany przez naukę typu science, oraz noumenalnej rzeczywistości „ja” będącej sferą wolności.  

    Stąd już krok dzielił kontynuatorów od gnostyckich wniosków. Wystarczyło przy pomocy rozumu zapanować nad materią, aby uwolnić się spod jej determinacji i uzyskać całkowitą wolności i możliwość autokreacji. Jednocześnie postęp nauki, prowadził do rozwoju techniki oraz  wzrostu wolności rozumianej jako autonomia. Uwalniając się spod przyrodniczej determinacji, człowiek w coraz szerszym zakresie stawał się istotą rozumną, która wyznaczała cele, formułowała prawa, osiągając coraz szerszy zakres autonomii. Materia, jako źródło zniewolenia była więzieniem, z którego jednostka mogła się dzięki nauce i technice w coraz szerszym zakresie wyzwolić.

    Ten wewnętrzny dualizm nie pojawił się więc dopiero w myśli Marksa czy Rudolfa Kjelléna[17], był w nowożytności stale obecny. Wezwanie do zastąpienia zabobonów wiedzą, otwierało przedstawicieli epoki świateł zarówno na nadzieje związane z wiedzą, jak i na podążający za tą nadzieją cień religijnej wiary w to, że można się od materii i związanych z nią ograniczeń ostatecznie uwolnić.

     


    [1] Nazwa epoki we wszystkich językach europejskich odwołuje się do światła rozumianego jako siła rozpraszająca mrok i zabobon, fr. Les Lumières, niem. die Aufklärung, ang. the Enlightenment, hiszp. la ilustración. wł. l'illuminazione, wreszcie polskie Oświecenie. Światło jedną z naczelnych metafor całej epoki. Patrz Pierre Chaunu, Cywilizacja wieku Oświecenia, przeł. Eligia Bąkowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989, s. 19.

    [2] https://pl.wikisource.org/wiki/Deklaracja_niepodległości_Stanów_Zjednoczonych [dostęp 31 lipca 2023].

    [3] Daniel McLoughlin, Post-Marxism and the Politics of Human Rights: Lefort, Badiou, Agamben, Rancière, "Law and Critique", 27 (1), 2016, s. 303 - 321 s. 315.

    [4] Patrz Hannah Arendt, Korzenie totalitaryzmu, przeł. Daniel Grinberg, Mariola Szawiel, Świat Książki, Warszawa 2021, s. 540.

    [5] Frederick Copleston, Historia filozofii, Tom 2, przeł. Sylwester Zalewski, PAX, Warszawa 2004, s. 23.

    [6] Eric Voegelin, Nowa nauka polityki, przeł. Paweł Śpiewak, Aletheia, Warszawa 1002, s. 118.

    [7] Francis Bacon, Nowa Atlantyda, przeł. Wiktor Kornatowski, https://sady.up.krakow.pl/fil.bacon.nowaatlantyda.htm (dostęp 31.07.2023).

    [8] Francis Bacon, Nowa Atlantyda, przeł. Wiktor Kornatowski, https://sady.up.krakow.pl/fil.bacon.nowaatlantyda.htm (dostęp 31.07.2023).

    [9] Jean Antoine Condorcet, Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje, przeł. Ewa Hartleb, PWN Warszawa 1957.

    [10] Ibidem, s. 202.

    [11] Szerzej o oświeceniowym micie: Agnieszka Nogal, Mit i polityka, [w:] Między rozumem a mitem. Księga ofiarowana Profesorowi Stanisławowi Filipowiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. Sławomir Józefowicz, Maciej Kassner, Leszek Nowak, Wydawnictwo UW, Warszawa 2023, s. 201-212. 

    [12] Szerzej Bronisław Baczko, Wyobrażenia społeczne. Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej, Warszawa 1994.

    [13] A. N. Condorcet, op. cit., s. 222 i n.

    [14] Szerzej o oświeceniowym projekcie poznania i jego współczesnych realizacjach: A. Nogal, Problem of Expertise in Nowadays Europe, [w:] The Spiritual State of Europe, red. Zdzisław Krasnodębski, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2022, s. 184-201.

    [15] Jeden z najbardziej znanych cytatów, wskazuje na znaczenie Oświecenia: Oświeceniem nazywamy wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletność to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem, bez obcego kierownictwa. (…) Sapere aude! Miej odwagę posługiwać się swym własnym rozumem – tak oto brzmi hasło Oświecenia. Immanuel Kant, Przypuszczalny początek ludzkiej historii i inne pisma historiozoficzne, przekł. Adam Landman, Wydawnictwo Comer, Warszawa 1995, s. 53.

    [16] Immanuel Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, przeł. Mścisław Wartenberg, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2001, s. 5.

    [17] Rudolf Kjellén (1864-1922) – darwinista społeczny, twórca koncepcji biopolityki oraz geopolityki, autor doktryny Lebensraum.


    Komentarze (0)

    Czytaj także

    Liberalizm i feminizm - bliski związek czy nieusuwalna sprzeczność?

    Bardzo często liberalny feminizm uważany jest za feminizm jako taki. Nic w tym dziwnego, przedstawicielki pierwszej fali feminizmu występowały z liberalnymi hasłami emancypacji, nurt liberalny był też najstarszym i najszerszym nurtem ruchu feministycznego.

    Agnieszka Nogal

    15 min

    W poszukiwaniu polskiej formy politycznej – Maurycy Mochnacki

    Maurycy Mochnacki urodził się w 1803 roku w Bojańcu, zmarł w wieku zaledwie 31 lat we Francji. Wychował się na terenie obecnej Ukrainy, 40 kilometrów od Lwowa, blisko obecnej granicy Polski. Zmarł w Auxerre na uchodźctwie po Powstaniu Listopadowym. W 2021 roku jego szczątki sprowadzono do Polski. Spoczął na Wojskowych Powązkach w Warszawie

    Agnieszka Nogal

    10 min