Wspieraj nas

Zostań naszym subskrybentem i czytaj dowolne artykuły do woli

Wspieraj nas
Wesprzyj

Kilka uwag o wybijaniu się Polaków na mentalną niepodległość

    2025-06-28
    Czas czytania 15 min
    Przez trzy dziesięciolecia, po 1989 roku, media głównego nurtu zblatowane z lewicą i liberałami ukazywały Polaków jako jedyny w swoim rodzaju naród w Europie. Naród zapóźniony w rozwoju, ksenofobiczny, nietolerancyjny, antysemicki, opanowany mentalnie przez archaiczny Kościół katolicki. Straszono Polaków iranizacją Polski, kreowano katolickich talibów. Wzorem była mityczna tolerancyjna Europa, do której mieliśmy aspirować i cierpliwie czekać na akceptację przez możnych tego świata, w domyśle Niemców.

    Koniec pedagogiki wstydu?

    Utrwalano w Polakach kompleksy. A wiadomo, że ludźmi zakompleksionymi łatwo sterować, manipulować, rządzić. Odgrzewano fałszywe schematy dzielące Polskę na nowoczesną i „ciemną”. Rozwój rozumiano jako kopiowanie Zachodu, ale nie poprzez autentyczną modernizację, rozwój ekonomiczny tylko przez naśladowanie stylów życia i implementowanie narracji, która uderzała w polską tożsamość. Ogromną, negatywną rolę odegrały media polskojęzyczne z kapitałem głównie niemieckim. Na początku lat dziewięćdziesiątych Niemcy wykupywali lokalne polskie gazety i powszechna była wtedy opinia, że kapitał nie ma narodowości. Karmiono Polaków takimi idiotyzmami, korzystając z praktycznie zamkniętego rynku medialnego. Ta przewaga medialna sił wrogich Polsce zawsze była i jest ogromna.

    Pojawienie się Internetu, trochę ją rozszczelniło, tak jak presja na zachowanie wolności słowa na platformach internetowych. Masowa emigracja zarobkowa, zmierzenie się milionów Polaków z rzeczywistą Europą, wyzwoliło ich częściowo z niewidzialnego, sączonego przez polskie wyrosłe z komunizmu elity, wstydu z powodu, że jest się Polakiem. A wracając do problemu modernizacji, jest faktem oczywistym, że dopiero po uwzględnieniu narodowego kontekstu, czyli narodowych uwarunkowań jest możliwy realny progres ekonomiczny. Traktowanie przemian obyczajowych jako postępu przez obóz lewicowo-liberalny było przekierowywaniem uwagi od własnej nieudolności albo działań wstrzymujących rozwój, gdyż takie były i są cały czas zalecenia Berlina.

    „Faszyzm” tylko dla idiotów

    W takiej liberalno-lewicowej optyce ruchy konserwatywne, prawicowe były szczególnie napiętnowane jako spadkobierczynie faszyzmu. Zwycięstwo PiS-u w wyborach 2015 roku potraktowano jako skandal, taką chwilową zadyszkę „lokomotywy dziejów”, która wiezie Europejczyków ku szczęściu, kierowana przez europejską oligarchię, która zawsze wie lepiej. Co do faszyzmu. Wrzucenie do jednego worka wszystkich ruchów prawicowych i konserwatywnych jako faszyzmu, jest kontynuacją pomysłu Williego Munzenberga, propagandysty Komiternu, stalinowca. Chodziło wówczas o utrwalenie przekonania o prostej zależności między nazizmem a wszystkimi rządami wrogimi komunizmowi. Ten schemat tak rozpropagowano, że w liberalno-lewicowych kręgach obowiązuje do dziś. Po wyborach prezydenckich wygranych przez Karola Nawrockiego natychmiast uruchomiono slogan „Polska brunatnieje”.

    Takie idiotyzmy o zagrożeniu faszyzmem szeroko kolportowane jako oczywistości, były wzmacniane przez autorytety miejscowe i z Zachodu Europy. Polska lewicowa elita intelektualna (innej w jej mniemaniu nie było i nie ma) samobiczuje się w oparach konformizmu za polski antysemityzm. Jest popierana przez niemieckich intelektualistów, którzy chętnie w taki dyskurs wchodzą i pomagają w tej walce z faszyzmem, zwalczając w Polsce obóz narodowo-katolicki, w domyśle faszystowski. Rzecz ciekawa, Putin walczy z faszystowskim reżimem z Kijowie. Ale to nie przeszkadza sugerować opinii publicznej absurdalnego przekonania, że PiS to partia proputinowska. A mimo to lewicowi i liberalni intelektualiści popierający PO, oskarżają PiS o faszyzm. Występują w jednym szeregu w walce z faszyzmem z sojusznikami Putina, i nie widzą tego. Skuteczność stalinowskiej propagandy budzi jednak podziw. Postkomuniści, liberałowie i lewica, jeździli i jeżdżą na Zachód po naukę moralności i namaszczenie jak wcześniej komuniści do Moskwy po wytyczne. Oczywiście, te ostre ataki na prawicę, próba delegalizacji narodowego myślenia, były retorycznym zagłuszeniem agresją własnych kompleksów, wobec Zachodu. Emblematyczna jest tu postać Donalda Tuska i całej jego „europejskiej” formacji. W agresji schowały się kompleksy, ale w większym stopniu narastająca świadomość zmierzchu neoliberalizmu jako ideowego spoiwa. Narzędzia panowania w postaci pan-europejskiej ideologii tracą skuteczność, bo młyny historii, czyli tożsamości narodowe, niszczone przez dziesięciolecia przez europejską oligarchię okazały się trwałe. Jak trwałe pokaże czas. Ponadto konsumeryzm, czyli ciepła woda w kranie to dość wątłe ideowe wzmocnienia tożsamości.

    Odpowiedzią jest próba przejęcia tej narodowej agendy przez system oligarchiczny. Nota bene zabiegi upodabniające liberałów do prawicy niepodległościowej zostały już podjęte przez Tuska, który retorycznie przejął program PiS-u, jednocześnie chcąc tę partię kryminalizować. Zabiegi te, miejmy nadzieję, nie zyskają poparcia wystarczającego ze względu na kompletny brak wiarygodności Tuska, który kłamstwem,prowokacją i manipulacjami posługuje się niezwykle zręcznie.

    Gdyby nie potężne poparcie z zagranicy Platforma Obywatelska nie miała by szans na rządzenie w Polsce.

    Polska jako laboratorium

    W związku z ruchami oddolnymi w Europie, pogardliwie nazywanymi populistycznymi, negatywna wyjątkowość Polski jako kraju szczególnie dotkniętego „ciemnotą” i zacofaniem,przestała być argumentem wychowawczym, wobec coraz silniejszych i wpływowych ognisk „ciemnoty” na mitycznym Zachodzie. Nagle we Francji, w Hiszpanii, we Włoszech pojawili się faszyści. W 2022 roku wybuchła w Europie wojna, która pokazała, że neoliberalizm to doktryna utopijna, nie mobilizuje ludzi do walki i nie buduje wspólnoty, której istnienie jest niezbędne, by sprostać grozie historii. Ta dyktatura „Jaśniaków”, czyli europejskiej oligarchii, która buduje centralistyczne europejskie państwo, wierząc we własne kłamstwo, że istnieje coś takiego jak jakaś zbiorcza tożsamość europejska, spowodowała powrót polityki za sprawą populizmu. Twarde lansowanie ideologicznych koncepcji jak Zielony Ład, czy migracja, które mają być lepiszczem ideowym, prowadzi do konfliktu politycznego i prędzej czy później do rozpadu Unii, której elity nie respektują zasady rzeczywistości. Widomym znakiem takiej tendencji jest coraz trudniejsze respektowanie kompromisu politycznego, wręcz jego zanik czego potwierdzeniem jest wprowadzenie w Polsce rządów autorytarnych przez ekipę Tuska.

    Polska stała się laboratorium. Tusk i Platforma podjęły się zadania o nazwie radykalna szybka „europeizacja” tubylców nad Wisłą. Badają jak daleko mogą się posunąć w niszczeniu demokracji w imię, rzecz jasna, demokracji. Bo o to nastał czas „demokracji walczącej”, czyli coś na kształt wyższego etapu komunizmu. Można założyć, że polskie elity kompradorskie, bo taka ich natura, realizują coś, co jest wpisane ich modus operandi. Oddanie władzy w 2015 roku było wypadkiem, czymś, co nie ma prawa się powtórzyć.

    Powrót religii?

    Ten zanik kompromisu politycznego spowodowany przez antydemokratyczny ruch „demokratyczny” to nie tylko specyfika Polska. Dotyczy ona już praktycznie całego Zachodu, w tym także Stanów Zjednoczonych. Ale nad Wisłą elity kompradorskie pracują nad utrzymaniem Polski w stanie zapóźnienia. Wobec takiej postawy, szukanie przez obóz niepodległościowy kompromisu i porozumienia jest nieporozumieniem. Do 2010 roku można było wnosić, że Platforma Obywatelska to partia, która chce realizować konkurencyjną wobec prawicy wizję Polski. To jednak okazało się mirażem dobrze wychowanych do obywatelskości obywateli. Obecna sytuacja ukazuje jednoznacznie, że mamy po lewej stronie sceny politycznej do czynienia z formacjami politycznymi, które nazywają się obozem demokratycznym, a demokracji nienawidzą. Nie chcą jej. Zanik kompromisu politycznego to niestety nie jest przejaw samych tylko negatywnych polaryzacyjnych procesów w obrębie demokratycznej polityki. To zjawisko jest bardziej złożone, ale do tej pory w większym stopniu korzystały z tej polaryzacji elity kompradorskie i ich klientela. Myślę tu o mediach społecznościowych, które wydawały się naturalnym, strukturalnym sprzymierzeńcem polityki liberalnej, zwłaszcza gdy obyczajowość i bio-polityka stawały się w tej polityce argumentem politycznym ze swoim fałszywym humanitaryzmem. Teraz ten typ myślenia neoliberalnego, napędzany przez przemysł usług, nakierowany na wzbudzenie niegraniczonych potrzeb w głowach skołowanych ludzi, kończy się. Tożsamość budowana w oparciu o ideologię konsumeryzmu nie jest zdolna dać duszy trwalszy spokój. Wydaje się, że deklarowana przez wielu prawicowychprzywódców wiara w Boga, nie ma charakteru koniunkturalnego, nie była przeszkodą w ich zwycięstwach wyborczych. Wręcz przeciwnie. Musieli się zmierzyć z aurą duchowo-intelektualną budowaną przez nowy ateizm, który dobrze współgra z neoliberalizmem, jest tego neoliberalizmu głębszym uzasadnieniem. W takiej aurze wrogiej religii, zwłaszcza katolickiej, deklaracja polityka, że jest katolikiem, buduje obraz takiego człowieka jako osoby autentycznej i suwerennej. Wraca bocznymi drzwiami teologia polityczna, jako konieczna sakralna zasada legitymizacji władzy.

    Dawid zwycięża Goliata

    Wracając do Polski, do wyborów prezydenckich, do religii. W rozmowach po zwycięstwie Karola Nawrockiego słyszałem kilka razy, że Dawid zwyciężył Goliata. W sytuacji opresji, miażdżącej przewagi „obozu postępu” mesjanistyczne wątki budzą się w sposób naturalny. Było to starcie nie tylko dwóch koncepcji politycznych, ale starcie duchowe. Polska parafialna, zaściankowa, Polska, ceniąca tradycję, żyjąca tradycją, dumna ze swej historii, Polska chrześcijańska wybrała Dawida. Rzecz jasna nie należy za bardzo ulegać sentymentalno-mesjanistycznym nastrojom, ale porównując siły obu stron konfliktu politycznego, to zwycięstwo Karola Nawrockiego jest naprawdę zaskakujące i jakby wbrew logice rozpędzonej lokomotywy historii. Dlaczego? Świat Zachodu, o czym była już mowa, przeżywa głęboką polaryzację. Wojna w kulturze, między „postępowcami” a zwolennikami tradycji, wartości narodowych jest bardzo ostra i jest coraz mniej platform wzajemnej komunikacji między tymi światami.

    Odpowiedzialność za tę katastrofę świata zachodniego spada na lewicę, która z inżynierii społecznej i ideologii jadowicie antyklerykalnej uczyniła swój program, który dla ludzi o zmyśle zdroworozsądkowym jest nie do przyjęcia. Budzi opór normalnych ludzi. Te wojny domowe w kulturze są przeważnie wojnami, gdzie Francuzi spierają się z Francuzami, a Włosi z Włochami, bez decydującego o kształcie sporu czynniku zewnętrznym. Ta polaryzacja jest wewnętrzną sprawą Włochów czy Francuzów. W Polsce jest inaczej. Polska to rzeczywiście jedyny kraj na świecie z takimi tradycjami zdrady. Położenie geopolityczne to tłumaczy. Najbardziej oczywistą oznaką tego wpływu są media polskojęzyczne z kapitałem niepolskim. Dają one gigantyczną przewagę „obozowi postępowców”. A Polska jako kraj postkolonialny z przeszłością komunistyczną jest szczególnie narażona na destrukcyjne wpływy zewnętrzne. Przywołam także Stany Zjednoczone, mocarstwo które drobiazgowo chroni siebie. Mamy w USA daleko posuniętą polaryzację polityczną, bliską wręcz wojny domowej. Ta polaryzacja jest wewnętrzną sprawą Ameryki. Nie ma partia demokratyczna ani partia republikańska zewnętrznego wsparcia. Nie potrzebują go. Podział sceny politycznej jest podziałem klasowym, podobnie zresztą jak w Polsce. Ale w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, oprócz własnej wojny wewnętrznej, w Polsce mamy do czynienia z ogromnym wpływem zewnętrznym. Przy takim opisie, przy takim ujęciu problemu, jasnym staje się dlaczego można stwierdzić że w polskich wyborach prezydenckich Dawid pokonał Goliata.

    Komentarze (0)

    Czytaj także

    Populiści kontra ideolodzy

    Największą obelgą jaką można usłyszeć z  ust „Europejczyków”, niczym uderzenie cepem, jest oskarżenie o populizm. Bo to bezproduktywne pieniactwo i demagogia, destabilizujące życie społeczne. A przede wszystkim zagrożenie powrotem faszyzmu, który nie skończył się wcale w 1945 roku!

    Maciej Mazurek

    10 min

    Obraz ciszy – otwarcie wystawy malarstwa Macieja Mazurka

    Wojewoda Świętokrzyski Józef Bryk oraz kurator wystawy dr Lucyna Gozdek zapraszają na otwarcie wystawy malarstwa Macieja Mazurka Obraz ciszy.

    Maciej Mazurek

    1 min

    Europa, Europa!: Aktualność twórczości Józefa Korzeniowskiego (Josepha Conrada)

    Gościem red. Macieja Mazurka w programie Europa, Europa! był prof. Wiesław Ratajczak – historyk literatury, badacz kultury polskiej drugiej połowy XIX wieku.

    Maciej Mazurek

    20 min