Przeglądając kiedyś prasę poznańską z dwudziestolecia międzywojennego, znalazłem w „Dzienniku Poznańskim” artykuł, z roku 1924, który mówił o tym, że amerykańscy psychiatrzy zaobserwowali zjawisko wzrostu chorób psychicznych na całym świecie w postępie geometrycznym. W wyniku obliczeń doszli do wniosku, że do roku 1998 znikną wszyscy ludzie psychicznie zdrowi. Podstawowy problem tkwi, pomyślałem podczas lektury, że nikt tego nie zauważy. Także sami psychiatrzy.
Wymiar humorystyczny takich rozpoznań zlikwidowała niestety rewolucja cyfrowa i mania niecierpliwości, która wrzuca wszystkich w wir pośpiechu niczym zasysająca pompa. Skutków destrukcyjnych działań tych zjawisk człowiek w niej zanurzony nie odczuwa jasno jako destrukcyjnych. Jest nieświadomy, co się z nim dzieje. Jak w uzależnieniu od narkotyków lub alkoholu. Nie potrafi nazwać stanu, który wiedzie go często do obłędu. O zagrożeniach tych wyczerpująco pisze, ostrzegając przez wpływem techno-ideologii Andrzej Zybertowicz. Przykład tego zjawiska Zybertowicz ukazuje w książce: „Cyber kontra real”. Opisuje dwudziestoletnią dziewczynę, którą obserwował podczas jazdy pociągiem. Przez godzinę przewijała szybko ekran smartfona. Wydawało się, że jest w jakimś transie, zaprogramowana do automatycznego, niekończącego się działania polegającego na przewijaniu bez końca. Umysł tej dziewczyny, jest zhakowany – działa na automatyzmach, które są splotem jej okablowania mózgowego z kulturowymi bodźcami. Jest już pozbawiona co najmniej częściowo, zarówno suwerenności poznawczej, jak i moralnej, bo została zamieniona w „psa Pawłowa”. A ogromną rolę w tej niedostrzegalnej przez dziewczynę tresurze odgrywa pośpiech. Wszystko musi odbywać się szybko, aby nie nastąpiło zatrzymanie biegu, a z tym zatrzymaniem refleksja. Kiedyś ostrzegano przed procesem dewastacji tego, co specyficznie ludzkie, przed podbojem codzienności w wyniku procesów rynkowych. Okazuje się, że znacznie bardziej niebezpieczny i głębszy jest proces podboju ludzkiej umysłowości. Cena tego jest gigantyczna. Andrzej Zybertowicz zauważa, że nawałnica zmian społecznych, degradacja gatunku ludzkiego przyniesie jakąś morderczą, a zarazem dziwną wojnę. Dobrostan psychiczny nastolatków na całym świecie zaczął się obniżać od roku 2012 w związku ze wzrostem dostępu do smartfonów i zwielokrotnionym dostępem do internetu. Pośpiech wydaje się ramą wszystkich działań ludzkich. Pośpiech, rzecz jasna, nie jest czymś nowym w tej rewolucji cyfrowej narzucanej przez Big Tech.
Przed epoką nowoczesną pośpiech jawił się jako siła nieczysta. „Gdy człowiek się spieszy, to diabeł się cieszy” – brzmi stare przysłowie. Przysłowia są mądrością narodów. Kto żyje w pośpiechu, jest ulubieńcem diabła. U źródeł pośpiechu jest niecierpliwość. Pascal zauważył w swoich „Myślach”, przeczuwając nowoczesność, że „wszelkie nieszczęścia człowieka wyrastają z tej samej przyczyny: ludzie nie potrafią spokojnie usiedzieć w jednym miejscu”. Większość ludzi w świecie Zachodu żyje w pośpiechu i uważa już ten stan za naturalny, że nie potrafi „usiedzieć w jednym miejscu”. Trwa to do czasu pierwszego zawału albo kłopotów z uzależnieniem dziecka od internetu i gier komputerowych, które czyni je nadpobudliwym, żyjącym w poszukiwaniu bodźców zmysłowych zdolnych zająć percepcje, która domaga się ruchu, zmienności, kalejdoskopu, odjazdu, szaleństwa. Za tym kryje się dążenie do uzyskania lekkości bytu. Pośpiech warunkuje uruchomienie stanu lekkości bytu. To stan w zasadzie przyjemny, ale tylko wtedy, kiedy percepcja jest zajęta i całkowicie opanowana, a władze umysłowe zaangażowane w automatyczne reakcje, jak w grach zręcznościowych, bo koniec gry to stan nudy, bliski bólu, prawem kontrastu z życiem, które ma „ciężar”. To życie, które ma „ciężar” jest nic nie warte z perspektywy „życia lekkiego”. Coś jest takiego w naturze ludzkiej, że pochopność, pośpiech, szybkość, niecierpliwość mają w sobie element uwodzący. Zauważył już to stoik Seneka, gdy powiedział, że „kto szybko sądzi jest krok od potępienia”. W szybkich sądach zawarta jest obietnica odczucia przewagi moralnej. Modnej dzisiaj ideologii wokeizmu nie traktowałbym jako ruchu nowoczesnej quasi religijnej reformacji, tylko opartej na resentymencie mobilizacji ludzi upajających się własną przewagą moralną, gdy kliknięcie oznacza symboliczną likwidację tego, którego nienawidzę. A nienawidzę, bo rządzi mną nierozpoznany przeze mnie resentyment.
Tomasz Hobbes krytykuje w „Lewiatanie” skłonność rozumu do pochopności. Niecierpliwość rozumu nazywa ciekawością i bez wahania nazywa ten defekt swoistą „zachłannością” i „niepohamowaną pożądliwością ducha”. Wskazane przez Hobbesa cechy są charakterystyczne dla nowożytnej mentalności. A nowożytna mentalność przeżywa ostry kryzys. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest rozwój przemysłu terapeutycznego i farmakologii. Szukanie wytchnienia w medytacjach, w kursach oferujących uspokojenie, zdrowie psychiczne, „wgląd w siebie”, w podróżach na Wschód, z jego buddyzmem, to znak, że pośpiech, szybkość życia są problemem dla ducha człowieka Zachodu. Zresztą kategoria ducha jest unieważniana przez fetysz pomiaru, jako remedium na dysfunkcje psychiczne. Nowoczesna medycyna nie zajmuje się duchem.
Społeczeństwa Zachodu utrzymują się przy życiu dzięki terapii. Ale nawet w życiu intelektualnym lubimy elokwencję, błyskawiczne riposty, wszelkie formy walki, rywalizacji, szybkiej i zdecydowanej. Cywilizacja zachodnia wymusza pośpiech i walkę, za pomocą dominacji ideologii neoliberalnej. Jest to walka prowadzona indywidualnie z innymi, w imię indywidualnego egoizmu jako niepodważalnego dogmatu.
To, co obserwujemy dzisiaj jest ukoronowaniem procesu związanego z kapitalizmem, który w ciągu ponad dwóch stuleci dokonał przemiany świata i nadal jej dokonuje. Od rewolucji przemysłowej, od wprowadzenia mierzonej w minutach pracy „od-do”, wciąż rośnie tempo pracy, życia, przemieszczania się. W 1748 roku Benjamin Franklin ogłosił „Czas to pieniądz”. Efektem tego jest dzisiaj najszybsze życie historii. Ta szybkość relatywnie wszystkim skraca życie. Rewolucja informatyczna spowodowała, że tzw. elita biznesowa, która jest wzorcem dla innych pracuje dzięki internetowi, laptopom siedem dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę. Pracuje szybko, w pośpiechu. Jest ciągle w stanie najwyższego emocjonalnego napięcia. Bycie ciągle zajętym ważnymi sprawami, demonstrowanie tego faktu jest w dobrym tonie, bo świadczy o pracowitości. Żyjemy w zwariowanym rytmie, żyjemy w zwariowanym świecie, wszędzie się spieszymy.
Zdolność do szybkości reakcji jest czymś naturalnie danym, być może ewolucyjnie. Konieczność szybkiej reakcji, aby uciec przed lwem i nie być zabitym albo złapać gołymi rękami królika na sawannie kilka milionów lat temu, wytworzyła w człowieku dyspozycje do pośpiechu, nagłości, jako czegoś naturalnego. Po szybkiej reakcji z udanym efektem, czyli królik złapany, jaka satysfakcja! Endomorfiny w mózgu działają. Podobnie z ucieczką przed lwem. Kiedyś w szkolnictwie tę skłonność zagospodarowywano przez intensywne ćwiczenia fizyczne, dotyczyło to dziewcząt jak i chłopców. Dzisiaj zostaje to zagospodarowane przez multimedia, telewizję, gry komputerowe, wirtualne rzeczywistości, które uzależniają. Symulacja jest oszustwem, które drogo kosztuje.
Można w ramach swobodnych rozważań założyć, że równolegle do pośpiechu rodziła się rozwaga, cierpliwość, powściągliwość. Trzeba było kilka godzin na tego królika wyczekać albo rozważnie nie dać się sprowokować przez Neandertalczyków, do bijatyki pozbawionej szans na zwycięstwo. Czyli pośpiech jako jedyny sposób na kontakt ze światem był dla ludzkiego gatunku zabójczy. I to raczej powściągliwość, cierpliwość czyniły nasze zmysły „szeroko otwartymi” na świat. Sprzeciw wobec bezustannego pędu istniał zawsze. Projektowanie przez umysł ludzki wszelkiego rodzaju utopii, arkadii, rajów jest tego potwierdzeniem. Im bardziej oddalone od nas miejsce, tym czas tam biegnie wolniej albo wręcz się zatrzymuje.
Dzisiejsze życie w pośpiechu – o czym było już powiedziane – jest konsekwencją przyspieszenia cywilizacyjnego, które nastąpiło za sprawą kapitalizmu. Osiągnięcia tego przyspieszenia z pragmatycznego punktu widzenia są ogromne: długość życia, bogactwo narodów. Ale ma to swoją cenę. Goethe, na początku XIX wieku, zauważył lucyferyczny czyli diabelsko szybki charakter nowożytności. O tym jest „Faust”. Wtedy rodzi się poczucie, że wszystko co istniejące i stałe, znika jak kamfora”.
Nowożytność to głównie dzieje stopniowego narastania pośpiechu, czyli tempa życia. A nasze czasy determinują trzy wielkie procesy przyspieszenia: w sferze techniki, przemian społecznych i tempa życia. Czas jest wartością, czyli inaczej towarem. W pewnym sensie cała historia Zachodu to proces transformacji czasu w wartość. Słowo wartość pochodzi z ekonomii i przyszło ono do języka moralności z ekonomii właśnie. Ekonomia zaś stanowi absolutną podstawę sensu, która organizuje życie człowieka Zachodu.
Tę zmianę, związaną z narodzinami epoki ekonomicznej, w panoramicznej perspektywie opisał sugestywnie Carl Schmitt w eseju napisanym w 1929 roku pt.: „Epoka neutralizacji i apolityzacji”. „Romantyzm XIX stulecia oznacza – jeśli nieco dadaistycznego słowa romantyzm nie zechcemy użyć w romantyczny sposób jako środka powodującego zamęt – tylko stadium przejściowe estetyzmu między moralizmem XVIII stulecia i ekonomizmem XIX stulecia, tylko przejście, jakie dokonało się za pomocą estetyzacji wszystkich obszarów ducha, i to w sposób równie łatwy, co skuteczny. Bowiem droga od tego, co metafizyczne i moralne, do sfery ekonomicznej wiedzie przez estetyzm, a droga przez nawet najbardziej wysublimowaną konsumpcję i przyjemność estetyczną jest najpewniejszą i najwygodniejszą drogą do powszechnej ekonomizacji życia umysłowego i do takiej konstytucji umysłowej, która w produkcji i konsumpcji odnajduje centralne kategorie ludzkiej egzystencji”. Teologia i metafizyka to coraz słabsze i coraz bardziej obce zjawiska w takim pędzącym świecie, ale tylko z punktu widzenia tego świata. Można je nazwać wyspami spowolnienia. Teologia to nauka o Bogu. Atrybuty Boga są wieczne i bezczasowe. Pośpiech ich nie dotyka. Podobnie metafizyka, przenosi świadomość z „tu i teraz”, w struktury metafizyczne, które prowadzą w krąg odczuwania i myślenia platońskiego, ku wiecznym ideom. Pośpiech w ich pobliżu ulega anihilacji.
Mentalność sformatowana ekonomicznie, jest uodporniona na myślenie teologiczne i metafizyczne, anihiluje te dwie sfery. Podobnie rzecz się ma z kontemplowaniem przyrody. Ekonomia przekształca czas w wartość ekonomiczną.
W znakomitej książce pt.: Lucyferowy pośpiech, czyli Goethe odkrywa zalety powolności, jej autor Manfred Osten przytacza historię Aleksandra Humboldta. Aleksander von Humboldt swoim „Dzienniku Podróży po Ameryce Południowej” opisał w 1801 roku przygodę z oprowadzającym go po dżungli Indianinem. Humboldt, kwintesencja Europejczyka epoki romantycznej, wielki przyrodnik i humanista pisze: „Byłem bardzo zniecierpliwiony, błądząc, zadałem Indianinowi tysiąc pytań o drogę, z jego ust nie padło ani jedno słowo odpowiedzi, wpatrywał się jedynie uparcie w drzewo a kiedy wybuchnąłem bliski wybuchu wściekłości, pokazał mi (jakby nic się nie stało) tłustą iguanę, przemykającą z gałęzi na gałąź. Indianin żyje poza przestrzenią i czasem, my Europejczycy, jesteśmy dla niego istotami nieznośnymi, niespokojnymi, trapionymi przez demony”.
Nerwowość, niecierpliwość, pośpiech, i „niepohamowana pożądliwość ducha” każą w celu nigdy niemożliwej do zaspokojenia ciekawości narażać życie dla abstrakcyjnych celów. To, co było wówczas, na przełomie XVII/XIX ekskluzywną postawą arystokraty, dzisiaj za sprawą kapitalistycznego cudu zostało zdemokratyzowane. Przerodziło się w rodzaj turystycznego szaleństwa, w którym piszący te słowa także uczestniczy.
Przywołajmy wizjonerskie zdolności Goethego. W „Liście do przyjaciela Zeltera” z 6 czerwca 1825 roku, pisze: „Wszystko jest teraz ultra, wszystko niepowstrzymanie wykracza poza granice, zarówno w myśleniu, jak i w działaniu. Nikt nie zna i nie pojmuje żywiołu, który nas otacza i unosi, ani materii, której nadaje kształt. Młodzi ludzie zbyt często popadają w irytację i pozwalają się ponieść wirowi zdarzeń: bogactwo i szybkość, to walory podziwiane przez świat i pożądane przez współczesnych; cywilizowany świat ceni koleje, szybką pocztę, parowce i wszelkie udogodnienia komunikacyjne, chce więcej oferować, więcej tworzyć i przez to pogrążać się w ciemnocie”. Goethe powiązał pośpiech z działaniem diabelskim.
Trudno w to dziś uwierzyć, że po wprowadzeniu kolei żelaznej lekarze dowodzili, że ludzkie mózgi i ciała nie wytrzymają prędkości powyżej 30 kilometrów na godzinę. Ówczesnym pasażerom rzeczywiście robiło się niedobrze. Dzisiaj robi się nam niedobrze wtedy, gdy pociąg jedzie za wolno.
Technika wytworzyła ideologię postępu, a pośpiech związany z niecierpliwością czekania na nowe jest powiązany z ideologią postępu. Technika, tempo jej innowacji i zmiany generują przymus życia w biegu. Ale pośpiech wynika również z tego, że mamy poczucie, iż nie zdążamy załatwić tego, do czego czujemy się zobowiązani. Wydłuża się lista czynności, które musimy wykonać. W wyniku podziału życia społecznego na coraz więcej wyspecjalizowanych dziedzin, w których musimy jednocześnie funkcjonować, jednostka popada w opresję, gdyż czuję się zobowiązana, by to wszystko kontrolować. Tym sposobem ma ona poczucie, że życie ucieka, staje się odczuwane jako niezwykle krótkie. Wraz z natłokiem bodźców maleje głębia odczuwania. Przeżycia nie służą rozwojowi osobowości ani głębszej przyjemności. Są tylko bezcelową zmianą. Współczesne przeżywanie czasu pod wieloma względami przypomina zabawę pilotem telewizyjnym. Obrazy płyną bez składu i sensu. I jest to pilot, który nie ma jednej funkcji. Nie potrafi wyłączyć telewizora.
Czytaj także
Kilka uwag o resentymencie i zapomnianym moraliście
W znakomitej książce - wywiadzie rzece Cyber kontra real - prof. Andrzej Zybertowicz w rozmowie z Jaremą Piekutowskim stawia tezę, analizując wpływ świata cyfrowego na umysły, że mamy do czynienia z radykalną degradacją poznawczą człowieka.
Maciej Mazurek
Istota Rzeczy - Czas w perspektywie twórczości Macieja Mazurka
W szóstym odcinku "Istoty Rzeczy" rozmawiamy na temat filozoficznych źródeł twórczości Macieja Mazurka oraz roli, jaką w owej twórczości pełni czas.
Maciej Mazurek
Europa, Europa!: Aktualność twórczości Józefa Korzeniowskiego (Josepha Conrada)
Gościem red. Macieja Mazurka w programie Europa, Europa! był prof. Wiesław Ratajczak – historyk literatury, badacz kultury polskiej drugiej połowy XIX wieku.
Maciej Mazurek
Europa, Europa!: Rodzina, biznes i etyka – fundamenty silnej gospodarki?
W programie Europa, Europa! dr Maciej Mazurek rozmawia z prof. Michałem Michalskim o rodzinie, biznesie i etyce.
Komentarze (0)