Liberalizm i feminizm - bliski związek czy nieusuwalna sprzeczność?
Bardzo często liberalny feminizm uważany jest za feminizm jako taki. Nic w tym dziwnego, przedstawicielki pierwszej fali feminizmu występowały z liberalnymi hasłami emancypacji, nurt liberalny był też najstarszym i najszerszym nurtem ruchu feministycznego.
Termin emancypacja pochodził od łacińskiego pojęcia emancipatio, które oznaczało uwolnienie spod władzy rąk, czyli manus ojca rodziny, dosłownie odnosiło się do wypuszczenia z rąk, czyli uwolnienia z podległości władzy ojcowskiej.[1] Była to czynność prawna odwrotna do mancypacji, którą można byłoby porównać ze współczesną adopcją. To zarazem łacińskie i legalistyczne pochodzenie pojęcia emancypacji przesądzało o jego praktycznym użyciu przez feministki i choć trudno byłoby rekonstruować kategorię osoby prawnej w prawie rzymskim, czy zależności związane z prawem własności oraz władzą nad członkami domostwa, to dla późniejszego ruchu feministycznego miało znaczenie przede wszystkim to, że hasło emancypacji oznaczało proces upodmiotowienia prawnego. Także przedstawicielki pierwszej fali ruchu kobiecego - emancypantki - dążyły do uzyskania samodzielnej podmiotowości prawnej. Kobiety domagały się prawa do podpisywania umów, zamierzały dziedziczyć, zyskać prawo do relacji handlowych wykraczających poza sprawy życia codziennego. Często podobnym postulatom towarzyszyła walka o prawa polityczne, czyli o posiadanie czynnego oraz biernego prawa wyborczego.
Liberalny charakter miały również towarzyszące feminizmowi wystąpienia wskazujące na teoretyczne ramy procesu emancypacji, takie jak Wołanie o prawa kobiety Mary Wollstonecraft[2] czy Poddaństwo kobiet Johna Stuarta Milla z 1869 r.[3]. Zarówno Mary Wollstonecraft, jak i John Stewart Mill łączyli teoretyczne zainteresowanie prawami kobiet z politycznym zaangażowaniem. Mill był też pierwszym posłem w historii domagającym się dla kobiet prawa głosowania w wyborach. I choć dostrzegał niesamodzielność intelektualną kobiet, sądził że następstwem upodmiotowienia prawnego i politycznego stanie się również samodzielność myślenia:
Wszystkie kobiety od dzieciństwa wychowane są w przekonaniu, że ideałem ich charakteru jest zupełne przeciwieństwo z charakterem mężczyzny; są tak kształcone, żeby nie miały własnej woli, aby się własnym nie kierowały życzeniem, lecz ulegały woli cudzej.[4]
Z myśli Milla wyrastał ideał kobiety kierującej się własną wolą, niezależnej intelektualnie oraz ekonomicznie od mężczyzn. Czy jednak projekt ten nie był wewnętrznie sprzeczny już w samych założeniach?
Aby odpowiedzieć na to pytanie należy przejść z porządku historycznego do argumentacyjnego i przyjrzeć się trzem elementom sformułowanej przez liberalne feministki argumentacji. Liberalizm związany z feminizmem uwikłał się na tym poziomie w dwa główne problemy. Pierwszym i chyba najczęściej wskazywanym był podział na sferę publiczną i prywatną. Przestrzeń publiczna uwidaczniała i porządkowała relacje pomiędzy wolnymi równymi jednostkami, pozostawiając w szarej strefie prywatności niewidoczną zależność oraz troskę o najmłodszych, słabych i osoby starsze.
Można dodać, że sfera prywatna oznaczała sferą domową, ale także właściwą jednostce sferę intymną, charakteryzowała obszar domu, ale też zakres indywidualnej autonomii, wyznaczając nieprzekraczalną dla innych, bez wyraźniej zgody, sferę intymności. W liberalizmie, relacje polityczne, które porządkował ideał sprawiedliwości dotyczyły jednostek w sferze publicznej lub społecznej, gdy podmiotami były wolne i równe jednostki. Prawo mogło je chronić i strzec zakresu ich autonomii. Gdy zaś osoby ze sfery publicznej przechodziły do prywatnej stawały się niemal niewidoczne, co dotyczyło zarówno sfery domowej, jak intymnej. Ten bardzo wyraźny dla liberalizmu podział powodował, że centralna dla liberalizmu kategoria sprawiedliwości rozumianej jako równa wolność, pozwalała się zastosować jedynie połowicznie do sfery publicznej, ale nie prywatnej.
Tymczasem relacje domowe uwidaczniały elementarną nierówność osób. Podobnie działo się w sferze intymnej. Jeśli jednak skupimy się przede wszystkim na domach, to mieszkały w nich dzieci, dorastająca ale nadal wymagająca opieki młodzież, samodzielni w różnych stopniu zaangażowani w domowe prace dorośli oraz osoby słabe, starsze lub z różnych powodów niesamodzielne. Domy opierały się na nierównościach oraz relacjach zależności młodszych od starszych, słabszych od silniejszych, na domowym podziale pracy i zaspokajaniu potrzeby wsparcia tych, którzy wymagali pomocy. Z tych złożonych relacji, najłatwiej liberalny słownik opisywał małżeństwo. Zgodnie z ideałem równej wolności, można je było zinterpretować, nie jako wspólnotę losu czy jedność biografii, ale jako umowę, która wymagała zgody dwojga stron, była rodzajem relacji społecznej, opierając się na porozumieniu pomiędzy wolnymi i równymi jednostkami.[5]
Słabiej liberalizm radził sobie z opisem relacji między dorosłymi a dziećmi. I choć myśliciele wiele miejsca poświęcali teorii poznania, wychowania i edukacji, to w dzieciach dostrzegali przede wszystkim przyszłych dorosłych i swoistą potencjalność.[6] W ten sposób, władza rodzicielska została sprowadzona do opieki nad osobami niesamodzielnymi, które w przyszłości dorosną. Była to władza sprawowana do czasu uzyskania przez nie autonomii. Gdy zapytamy o to, jak w liberalnym modelu wyrażał się intelektualny i duchowy wpływ wywierany przez rodziców na dzieci, to albo nie uzyskamy odpowiedzi, albo będziemy poszukiwali sposobów, aby taki wpływ zredukować i zmarginalizować. W efekcie liberalnego wychowania, kształtowana była bowiem samodzielna i niezależna jednostka, która podejmowała wszelkie decyzje nie ulegając jakimkolwiek zewnętrznym wpływom. Nic wiec dziwnego, że z perspektywy wyznaczonej przez liberalizm, przestrzeń prywatna jawiła się przede wszystkim jako źródło potencjalnych ograniczeń i zniekształceń, które powinny zostać redukowane przez działanie publicznych instytucji, takich jak edukacja, pomoc społeczna, czy nawet policja.
W modelu tym, czasowa słabość i niesamodzielność, mogła zostać ujęta o tyle, o ile została potraktowana jako przedmiot wzajemnego wsparcia. Najsłabiej jednak liberałowie radzili sobie z ujęciem sytuacji osób starszych, niesamodzielnych i wymagających stałej pomocy. Jeśli nad niesamodzielnymi, czy to czasowo, czy stale sprawowana była opieka, która pochłaniała wiele czasu oraz wysiłku, praca ta pozostawała praktycznie niewidoczna. Stąd też wiele feministek, które przeszły na stanowisko etyki troski, wskazywało na tę prywatną pracę, obejmującą jednostki współtworzące domowe gospodarstwo, w tym osoby niesamodzielne oraz słabe. Perspektywa liberalna po prostu ich nie dostrzegała. Jeśli dodamy, że zazwyczaj troskę sprawowały kobiety, to dostrzeżemy pierwsze niedające się usunąć napięcie wpisane w feminizm oraz liberalizm. Okazało się bowiem, że rozwój liberalizmu, zepchnął aktywności statystycznie najczęściej podejmowane przez kobiety do szarej strefy, w której stały się niewidoczne, niedoceniane, choć nadal wymagały czasu oraz wysiłku.
Drugim problemem liberalizmu i feminizmu był wynikający z liberalizmu model pracy, który zgodnie z ideą emancypacji doprowadził do wyrównania pozycji prawnej kobiet we wszystkich sferach, ale często łączył prawną emancypacje z pogłębiającą się zależnością ekonomiczną. Perspektywa liberalna sprawiła, że „działalność kobiet nie była postrzegana jako praca”[7]. Już ojciec liberalizmu John Locke wskazywał, że prawowite zawłaszczenie następowało na skutek zmieszania materii z pracą własnych rąk. Praca wymagała więc osobistego zaangażowania, ale też polegała na wytworzeniu czegoś, czego wcześniej nie było. Mówiąc w skrócie, miała charakter produkcyjny.
Tymczasem aktywności statystycznie najczęściej podejmowane przez kobiety polegały na trosce o małe dzieci, o zdrowie i dobrobyt domowników. Zajęcia te niczego nie wytwarzały, stąd też przez liberałów nie były rozpoznawane jako praca.[8] Co gorsze, osoby świadczące troskę w liberalnym systemie własności i produkcji zostały ekonomicznie uzależnione od produktywnej aktywności ich bliskich. W efekcie, wytworzony w procesie produkcji majątek stawał się własnością producenta, a osoby współtworzące z nim gospodarstwo domowe, stawały się coraz bardziej ekonomicznie zależne. Element ten został dostrzeżony i miały mu przeciwdziałać prawne regulacje wskazujące na tak zwaną majątkową wspólność małżeńską, w ramach której majątek niezależnie od tego, kto przyczyniał się do jego powstania był wspólnym majątkiem obojga małżonków.
Teoretycznie odniosła się do tej kwestii Susan Okin, która w latach osiemdziesiątych określiła pracę polegającą na trosce mianem pracy reprodukcyjnej.[9] Według Okin, była to praca konieczna, ale zarazem poprzedzająca każdą formę aktywności produkcyjnej. Produkcja wymagała bowiem wcześniejszej opieki nad dziećmi, prowadzenia domu i utrzymywania osób wkraczających na rynek pracy w dobrostanie fizycznym oraz psychicznym. Z problemem pracy reprodukcyjnej Okin próbowała sobie poradzić poprzez sprowadzenie jej do modelu aktywności produkcyjnej i wyznaczenie wynagrodzenia za prace domowe. Można było zastosować to rozwiązanie do małżeństwa, żona otrzymywałaby wówczas bezpośrednio część wynagrodzenia od firmy zatrudniającej jej męża. Trudniej było rozwiązać problem pracy reprodukcyjnej, czy też szerzej troski, która obejmowała dzieci oraz osoby chore i słabe. W tym wypadku, żądanie wynagrodzenia za pracę musiałoby zostać skierowane wobec państwa, co z kolei kłóciło się z podstawowymi założeniami liberalizmu, wedle których państwo powinno pozostawać ograniczone.
W efekcie, liberalne feministki zaczęły negatywnie odnosić się do samych prac domowych, ponieważ były bezpłatne. Wskazywały, że wynikający z modelu liberalnego kapitalizmu podział pracy, uzależnił kobiety od mężczyzn.[10] I choć na problem pracy polegającej na trosce, odpowiedział szereg rozwiązań oraz polityk społecznych, takich jak wsparcie osób sprawujących opiekę nad dziećmi, urlopy rodzicielskie, dotowana przez państwo opieka dzienna i elastyczny harmonogram pracy,[11] to jednak na gruncie liberalizmu trudno je było spójnie uzasadnić. Ramy jakie wyznaczył ten nurt myślowy pozwalały w politykach tych dostrzec co najwyżej narzędzie służące dalszej emancypacji kobiet. Nie zmieniało to jednak zasadniczo relacji, w której kobiety postrzegane były nadal jako osoby na swój sposób „gorsze”, gdyż zależne od wsparcia albo ze strony osoby biorącej udział w procesie produkcji, albo ze strony państwa. Problemu zależności tych, którzy świadczyli troskę, nie można było na poziomie założeń oraz rozwiązań proponowanych przez liberalizm rozwiązać inaczej. Ten kto świadczył troskę pozostawał słabszy i bardziej zależny, a zatem także mniej autonomiczny od tego, kto o nikogo się nie troszczył.
Dlatego, aby wyjść z pułapek, w które wpędziło ruch feministyczny łączenie liberalizmu z feminizmem, należało zmienić perspektywę intelektualną i wznieść się ponad język oraz tryb argumentacji właściwy dla liberalizmu. Dopiero odrzucenie założenia o równej autonomii i przyjęcie szerszych ram, uwzględniających albo perspektywę władzy, jak w feminizmie radykalnym, albo etyczne i polityczne znaczenie wychowania opartego na autorytecie oraz indywidualnym kontakcie, pozwoliło ukazać znaczenie troski. Feministki radykalne, uznały strategię liberalną za nieskuteczną, a nawet szkodliwą. Przeciwstawiły się reformizmowi, dążyły do całościowej przemiany społeczeństwa i rozszerzyły obszar walki o prawa kobiet na sferę prywatną, kulturę i wszystkie struktury społeczne. Radykalne feministki odrzuciły podział na sferę prywatną i publiczną, dostrzegając w niej przejaw patriarchatu, a więc stosunków władzy, twierdziły, że sam podział odzwierciedlał struktury władzy, spychając kobiety do aktywności rzeczywiście z perspektywy politycznej mniej istotnych, polegających na wychowywaniu dzieci, małżeństwie i utrzymaniu domu.[12]
Inne rozwiązanie zaproponowały feministki odwołujące się do klasycznej koncepcji cnót. Taki zwrot zaproponowała jedna z najbardziej znanych współczesnych filozofek: Martha Nussbaum. Jej zdaniem, współczesną filozofię polityki należało uzupełnić o model edukacji obywatelskiej, oparty na klasycznych inspiracjach. Obywatele bowiem nie pojawiali się w przestrzeni publicznej znikąd. Na ich późniejsze postawy wpływ miała edukacja podejmowana od najmłodszych lat. Przy tak zarysowanej perspektywie, ujawniało się też znaczenie domów. Stawały się niezbędne dla przestrzeni publicznej, gdyż w nich wychowywali się przyszli obywatele.
Martha Nussbaum wskazała na listę typowo ludzkich zdolności, które odróżniały ludzi od innych istot żywych, ale także umożliwiały życie „prawdziwie ludzkim” i spełnionym życiem. To właśnie ludzkiemu i spełnionemu życiu służyć miała zarówno aktywność podejmowana w sferze prywatnej, jak i działalność publicznych instytucji. Zanikał charakterystyczny dla liberalizmu przeskok pomiędzy szarą prywatnością wraz z jej nierównościami i sprawiedliwym życiem publicznym; przeciwnie - państwo stało się odpowiedzialne za stworzenie możliwości do prowadzenia spełnionego życia w takim zakresie, w jakim było do tego zdolne. Wśród typowo ludzkich zdolności Marha Nussbaum wymieniła:[13] życie (w tym jego długość), zdrowie (odpowiednią opiekę zdrowotną oraz schronienie), integralność cielesną, umiejętność używania zmysłów, wyobrażania sobie, myślenia i rozumowania, możliwość przywiązywania się do rzeczy i ludzi, rozum praktyczny, polegający na umiejętności kształtowania koncepcji dobra i krytycznej refleksji nad planowaniem własnego życia, przynależność, umiejętność życia w powiązaniu ze światem natury, zabawę, wreszcie polityczną i materialną kontrolę nad otoczeniem.
Niemal każdy z wyróżnionych elementów wymagał właściwego wychowania i kształtowania postaw. Zdaniem Nussbaum, porządek polityczny zależał bowiem nie tyle od formalnie gwarantowanych praw, co od postaw oraz kompetencji jednostek. Wychowanie zaś przenikało sferę prywatną i społeczną, nie pozwalając się do żadnej z nich ograniczyć. Proces edukacji lepiej opisywał język dóbr, czy, jak powiadała Nussbaum, zdolności, niż liberalny ideał równej autonomii. W efekcie, runek stawał się narzędziem do realizacji całego katalogu dóbr, podobnie zresztą jak praca polegająca na bezpośredniej trosce.
Nie chcąc rozwijać dalej rozważań na temat tego, jakimi koncepcjami powinien zostać zastąpiony liberalizm, aby sprostać wyzwaniom stawianym przez feminizm, można stwierdzić jedynie, że liberalne założenia doprowadziły do konsekwencji, które sami liberałowie uznali za niepożądane: do nierówności, które nie znikały, ale zostały ukryte, do ekonomicznych zależności oraz do uznania opieki za formę aktywności gorszą od produkcji. Tymczasem z perspektywy klasycznej filozofii polityki, kształtowanie osób oraz przyszłych obywateli okazało się zadaniem nie mniej istotnym od produkcji materialnych dóbr. W ten sposób, swoisty test, za jaki można uznać rozwój feminizmu, ujawnił tkwiące w liberalnych założeniach ograniczenia i sprzeczności, przyczyniając się do polaryzacji intelektualnych spadkobierców liberalizmu. Przechodzili oni na pozycje przeciwne wobec liberalnych założeń, albo poprzez głęboką krytykę i dekonstrukcję relacji społecznych, jak w przypadku radykalnych feministek, albo poprzez powrót do przedliberalnych koncepcji, jak w przypadku etyki troski oraz koncepcji zdolności Marthy Nussbaum.
[1] Radosław Pawelec, Stulecie emancypantek. Ewolucja gniazda leksykalnego „emancypacja”, [w:] „Poradnik Językowy”, 2018/9, s. 7-21, s. 8.
[2] Mary Wollstonecraft, Wołanie o prawa kobiety (1792), przeł. Ewa Bodal, [w:] Wołanie o prawa kobiety, Mamania, Warszawa 2011.
[3] John Stuart Mill, Poddaństwo kobiet [:] O rządzie reprezentatywnym. Poddaństwo kobiet, przeł. Gustaw Czernicki, M. Chyżyńska, Znak, Fundacja im. Stefana Batorego, Kraków, Warszawa 1995.
[4] John Stuart Mill, Poddaństwo kobiet, [w:] O rządzie reprezentatywnym. Poddaństwo kobiet, przeł. Gustaw Czernicki, M. Chyżyńska, Znak, Fundacja im. Stefana Batorego, Kraków, Warszawa 1995, s. 298.
[5] Społeczność małżeńska została stworzona dzięki dobrowolnej umowie między mężczyzną i kobietą. John Locke, Traktat drugi [w:] Dwa traktaty o rządzie, przeł. Zbigniew Rau, PWN Warszawa 1992, s. 217.
[6] Władza rodzicielska, jej zakres i cele zostały omówione w rozdziale VI Traktatu drugiego pod tytułem „O władzy ojcowskiej”. Patrz John Locke, Traktat drugi [w:] Dwa traktaty o rządzie, przeł. Zbigniew Rau, PWN, Warszawa 1992, s. 198-216.
[7] Sibyl Schwarzenbach, On Civic Friendship. Including Women in the State, Columbia University Press, New York 2009, s. 13.
[8] Sibyl Schwarzenbach, On Civic Friendship. Including Women in the State, Columbia University Press, New York 2009, s. 11.
[9] Susan Moller Okin, Justice, Gender, and the Family, Basic Books, New York 1989.
[10] Betty Friedan, The Feminine Mystique, W. W. Norton and Co., New York 1963.
[11] Ann Cudd, Analyzing Oppression (Studies in Feminist Philosophy), Oxford University Press, New York 2006, s. 228; Susan Moller Okin, Justice, Gender, and the Family, Basic Books, New York 1989, s. 175.
[12] Patrz: Barbara Fawcett, Feminisms: Controversy, Contestation and Challenge, [w:] Rethinking Feminist Theories for Social Work Practice, red. Christine Cocker, Trish Hafford-Letchfield, Palgrave Macmillan, 2022, S. 19-36; Morshadul Hoque, Patriarchy: Meaning, Origin, Theories, and Relationship with SDG10, [w:] Reduced Inequalities. Encyclopedia of the UN Sustainable Development Goals, red. Leal Filho, W. Marisa Azul, A. Brandli, L. Lange Salvia, A. Gökçin Özuyar, P. Wall, T. Springer, 2021, s. 641-651.
[13] Martha Nussbaum, Women and Human Development: The Capabilities Approach, Cambridge University Press, Cambridge 2000, s. 78-80.
Czytaj także
Oświecenie - pomiędzy kultem nauki a gnozą
Otóż świetlanemu projektowi Oświecenia towarzyszył nieodłączny cień, a była nim gnoza. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że w sam projekt została wpisana wewnętrzna sprzeczność.
Agnieszka Nogal
Eugeniczna uczelnia w „Kant-wie-gdzie”. Utopijny projekt Francisa Galtona
Francis Galton (1822-1911) znany jest jako twórca eugeniki. Ten bliski kuzyn starszego o trzynaście lat Charlesa Darwina (1809 – 1882) starał się przenieść idee przetrwania najlepiej przystosowanych na płaszczyznę wiedzy społecznej.[1]
Agnieszka Nogal
W poszukiwaniu polskiej formy politycznej – Maurycy Mochnacki
Maurycy Mochnacki urodził się w 1803 roku w Bojańcu, zmarł w wieku zaledwie 31 lat we Francji. Wychował się na terenie obecnej Ukrainy, 40 kilometrów od Lwowa, blisko obecnej granicy Polski. Zmarł w Auxerre na uchodźctwie po Powstaniu Listopadowym. W 2021 roku jego szczątki sprowadzono do Polski. Spoczął na Wojskowych Powązkach w Warszawie
Komentarze (0)