Już wkrótce możemy zostać postawieni przez naszych europejskich partnerów przed wyborem: jeśli Polska chce przyjęcia Ukrainy (oraz innych państw kandydujących i spełniających podstawowe warunki) do UE, to musi się zgodzić na reformę Unii, która jeszcze bardziej ją zcentralizuje i usunie zasadę jednomyślności w jej polityce zagranicznej - i zapewne także w pozostałych nielicznych już dziedzinach, gdzie jeszcze ona jest stosowana. Zapowiadał to już kanclerz Olaf Scholz w swoim przemówieniu w Pradze.
Dążenie, by przez zmiany traktatów usankcjonować stałe poszerzenie kompetencji unijnych kosztem państw członkowskich oraz nadać im nowe ważne uprawnienia, jest coraz bardziej widoczne. Już w czasie „Konferencji w sprawie przyszłości Europy” Parlament Europejski i „przedstawiciele obywateli”, a w rzeczywistości aktywiści organizacji federalistycznych, domagali się zwołania Konwentu, który miałby formalnie zaproponować zmiany w traktatach. Jak dotąd tak się nie stało. Państwa europejskie są ciągle w tej kwestii podzielone. Tuż po Konferencji opublikowano dwa listy - jeden podpisany przez państwa gotowe wdrażać jej postulaty (Niemcy, Włochy, Hiszpania, Belgia, Holandia i Luksemburg) i drugi, którego sygnatariusze opowiedzieli się przeciwko szybkiej reformie traktatów (Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Finlandia, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Rumunia, Słowenia, Szwecja). Od tego czasu w Radzie trwa impas. Rada i Komisja w dokumentach roboczych dokonały oceny propozycji Konferencji, wskazując, że istnieje także możliwość ich wprowadzenia w życie bez zmiany traktatów. Ani poprzednia prezydencja czeska, ani obecna szwedzka nie podjęły jednak w tej sprawie żadnych konkretnych działań.
Zwolennicy centralizacji Unii przez zmiany traktów nie składają broni. Pracuje nad tym usilnie Parlament Europejski. Będzie on wywierał presję na Radę, by ta zwołała Konwent. Miała temu służyć rezolucja przyjęta w czerwcu zeszłego roku, w której Parlament, powołując się na art. 48 Traktatu o Unii Europejskiej, przedstawił kilka propozycji zmian w traktatach. Rada nie zareagowała na nie formalnie, twierdząc, że Parlament powinien złożyć swoją propozycję w formie sprawozdania opracowanego przez Komisję Spraw Konstytucyjnych (AFCO) i przyjętego na sesji plenarnej, a nie w niewiążącej rezolucji. W związku z tym Parlament rozpoczął prace w komisji AFCO.
I już od jesieni zeszłego roku AFCO przygotowuje szczegółowe propozycje zmian w traktatach. Można oczekiwać, że Parlament je wysunie, gdy tylko okoliczności będą sprzyjające. W zamyśle inicjatora prac (byłego premiera Belgii Guy Verhofstadta z grupy Renew) sprawozdanie to miało być dokumentem wspólnie wypracowanym i podpisanym przez wszystkie grupy polityczne reprezentowane w Parlamencie. Jednak prawicowa frakcja ID, zrezygnowała z uczestnictwa w pracach zespołu. Natomiast EKR cały czas jest w nie zaangażowana. Sprawozdawcą z jej ramienia jest poseł Jacek Saryusz-Wolski, występuje on jednak głównie w roli jedynego kontestującego wysuwane propozycje. Prace nad propozycjami zmian w Traktacie o Unii Europejskiej są już w bardzo zaawansowanym stadium, a równolegle trwa także rewizja Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Wiele zmian proponowanych przez AFCO ma charakter fundamentalny. Dotyczą one m. in. tak interesującego Polskę artykułu 7 i procedury stosowanej w przypadku naruszenia wartości unijnych zapisanych w artykule 2. Zgodnie z proponowaną zmianą skierować sprawę do TSUE przeciwko państwu członkowskiemu mogłaby nie tylko Rada większością kwalifikowaną (a nie jednomyślnie jak dotąd), ale także Parlament większością swoich członków. W artykule 2 AFCO proponuje, by zamiast o równości między kobietami i mężczyznami mówić ogólnie o równości płci – bo jak wiadomo według środowisk „postępowych” jest ich przecież wiele. W artykule 4.1 stwierdzającym, że „zgodnie z artykułem 5 wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w Traktatach należą do Państw Członkowskich” proponowane jest uzupełnienie: „zgodnie z ich wewnętrznym porządkiem konstytucyjnym”, co otwierałoby drogę do kwestionowania tych kompetencji przez instytucje unijne, dając im prawo oceniania, czy kompetencje te są zgodne z porządkiem konstytucyjnym danego państwa.
Są także propozycje zwiększające bezpośredni udział obywateli Europy w procesach decyzyjnych. Wprowadza się na przykład możliwość organizacji paneuropejskich referendów, pozwalających obchodzić decyzje państwa. Proponuje się zmianę nazw instytucji („Komisja Wykonawcza”) i ich przedstawicieli (np. mowa o „Prezydencie Unii Europejskiej” czy „Ministrze spraw zagranicznych UE”), zmniejszenie liczby komisarzy, zmianę sposobu głosowania w Radzie (w tym w sprawach dotyczących polityki zagranicznej), przyznanie inicjatywy ustawodawczej Parlamentowi. Przełomową zmianą byłaby też możliwość finansowania zakupu i rozwoju uzbrojenia ze środków unijnych, a także utworzenie stałych jednostek wojskowych pod bezpośrednim dowództwem unijnym.
Te i inne propozycje prowadzą do radykalnej przebudowy Unii, która ze związku państw, miałaby stać się samodzielnym bytem politycznym, o własnych podstawach legitymizacyjnych, finansach, armii, polityce zagranicznej itd. Taka Unia oznaczać będzie likwidację suwerennych państw członkowskich i sprowadzenia ich do roli jednostek samorządowych lub landów czy – w najlepszym przypadku - stanów. Nie wiadomo, kiedy Komisja AFCO zakończy pracę, oficjalnie przedstawi swoje propozycje i kiedy zostaną one poddane pod głosowanie w Parlamencie Europejskim, wraz z wiążącym żądaniem zwołania Konwentu.
Gdyby jednak nawet do zwołania Konwent doszło i gdyby zdecydowano się na zmiany w traktatach, jest mało prawdopodobne, by weszły one wszystkie w życie w takim radykalnym kształcie, jak to jest proponowane przez AFCO. Niemniej jednak, propozycje te odzwierciedlają tendencje panujące w Parlamencie Europejskim tej kadencji, a także u części elit europejskich i w tzw. społeczeństwie obywatelskim.
Wojna na Ukrainie, coraz bardziej napięta sytuacja międzynarodowa, rosnące poczucie zagrożenia będą wykorzystywane, by stworzyć korzystną atmosferę dla dalszych kroków centralizacyjnych. Ci, którzy chcą zachowania Unii jako związku państw oraz dotychczas istniejących państw jako formy organizacji politycznej w Europie, powinni więc nie tylko bronić traktatów, lecz także formułować własne propozycje sprecyzowania niektórych jego zapisów, by zapobiec pełzającej centralizacji Unii. Powinni przedstawiać alternatywną pozytywną wizję przyszłości Europy i współpracy wolnych narodów.
Czytaj także
Oszczerstwo wcielone
To, co dzieje się w Polsce, budzi wielkie obawy. Nie wiemy jeszcze, czy będzie to tylko epizod, czy też przeżywamy właśnie początek długiej i ponurej epoki.
Zdzisław Krasnodębski
Widziane z Warszawy, widziane z Brukseli: Czy zjednoczenie Niemiec było błędem?
Polska opozycja antykomunistyczna uważała, że zjednoczenie Niemiec to proces niejako naturalny i dla całej Europy korzystny, a nawet, że jest warunkiem przemian geopolitycznych i ustrojowych w całym naszym regionie.
Komentarze (0)